Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

julia sara

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez julia sara

  1. urodziłeś sie po to by tysiące dzieci po tobie nosiło to miano i nigdy nie poznało tej łagodnej strony twarzy ojca gdzie światło gubi się w wilgoci a łza przymyka oko musiałeś pchnąć tę furtkę by zobaczyć jak stopa zapada się w piasku o tak żyłeś tylko przez chwilę do następnej fali co zmyła twoje grzechy i wszystkie ślady urodziłeś sie po to by tysiące dzieci po tobie obmywało stopy wodą coraz bardziej słoną szło po żłobieniach dna tak długo aż nie znikną z rozmoczonej kartoteki odciski palców przecież nigdy nie istniało to morze bo wspomnień są tylko rzeki bez ujścia nigdy nie było syna a na ucztę przybył ojciec marnotrawny całkiem suchy
  2. Dziękuję za komentarze. Po namyśle zmieniłam trochę tekst i wygląda tak: Z domowego pieca zgasł piec lecz nie zimno mnie budzi to ten zapach znałam go tylko z książek które mówiły że źródło jest tam gdzie pachnie chlebem z domowego pieca więc idę do niego choć to potrwa dłużej niż poranek na mrozie rosną chmury jak drożdżowe ciasto spada śnieg miękkim językiem oblepia twarz jak cukier-puder staje się lukrem pod wpływem ciepła gdy z ust bucha para namiastka domowego pieca to z tej z piekarni dobiega zapach tak proszę zapakować a w domu pakunek okaże się pusty
  3. Tak, to coś, co budzi wspomnienia, całkiem nieoczekiwanie i pobudza do dalszych poszukiwań, zapala zielone światło:)
  4. ile razy raz będziesz mnie jeszcze budzić tym światłem odbitym od skrzydeł zielonych ważek na suficie dobrze więc pójdę nie musisz mnie odprowadzać źródło jest tam gdzie pachnie chlebem z domowego pieca rosną chmury jak drożdżowe ciasto i już po krzyku przydrożnego ptaka spada śnieg miękkim językiem oblepia twarz i tak jak cukier puder staje się lukrem pod wpływem ciepła z ust gdy bucha para namiastka domowego pieca którą wynoszą po części przechodnie to z tej z piekarni dobiega zapach tak proszę zapakować a w domu pakunek znowu okaże się pusty
  5. Eh...formatowanie. Dwa pierwsze wersy miały być kursywą.I nie rozstrzelone.
  6. To jest skrzynka. Baranek, którego chciałeś mieć, jest w środku. Deska a na niej rysy które nie są liniami szkicu. Punkty ich zbiegu to gwiazdy które zabłysną, by wzrok już nie błądził. Opowiem ci pędzlem o dwóch butelkach przepełnionych odbitym światłem i tak bardzo pustych, że nie wzniesiemy toastu. Żadne z nas nie dotknie tego co w środku: kapsel utkwił za głęboko. Przymruż oczy a zobaczysz: nie ma owiec czarnych, ani białych, a Baranek jest tu- w kolorze
  7. Tylko we śnie istnieje to miejsce, które odwiedza mleczarz co dnia. Cierpliwie czeka aż wypowiem życzenie by mleko nie było zbyt kwaśne. Znika jeszcze przed otwarciem. Nie pamiętam wczorajszego smaku- tylko szkło, kapsel, kolor nieba sprzed lat. On jest mleczarzem i nie przynosi mleka, bo wypił za siebie o kilka razy za dużo by móc odwiedzić mnie za dnia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...