Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

pt

Użytkownicy
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez pt

  1. Głos z za sceny (z oburzeniem) Ciągle myślisz o szczęściu, gdy zdychasz w zacięciu ciągle wzdychasz do minionych dni, gdy w teraźniejszości gnisz… w nocy smutkiem się dławisz, w dzień w hipnozie marzysz, zaiste oburzające, oh,ah! doprawdy wróżę ci krach. Głos ze sceny (kiwa potakująco) Zdaje sobie sprawę jak brzydką przyjmuję postawę, uświadamiam sobie fakt, jaki to nietakt, nie królewski, lecz kurewski jest mój trakt, nie świetlana, lecz zesrana walka o sławę. Głos z za sceny (wznoszące oburzenie) I cóż, że w pierś zagląda ci strach tępy nóż z bólu tonie po skronie i tak, jesteś jaki byłeś, i tak, jak trwałeś tak trwasz. mnogość planów wyrwanych z marzeń czarujące porywy serca parujące ci z głowy, wyparowały… Głos ze sceny (bliski lamentu) Ile to razy słyszałem twój głos przez, którego wyrwałem włosów stos jakże szczery jest twój głos! masz rację, od łysiny jestem o włos Głos z za sceny (z politowaniem) Skupisz się na minionej szczecinie, rozprawiasz o znamiennej łysinie, brak ci wglądu w jej świetlisty blask lśniący, gdy pojawia się słoneczny brzask. . .
  2. Myślę ze wiersz należy przesłać Norwegom z Północy, oni chyba będą w stanie odpowiedzieć na zadawane pytania:) Wiersz pozytywny:) pozdrawiam
  3. G_K Piękny wiersz o oczekiwaniu. Tak go rozumiem. Pozdrawiam :) W moim zamyśle wiersz miał mówić o wychodzeniu z nieudanego związku. Dzięki za wzbogacenie. ciepło pozdrawaim
  4. Tęsknota pod oczami się zbiera i ciąży ku ziemi opada głowa kostnieją słowa. Odrętwienie na rozpacz szepty płacz acz.. Zapomnienie gdy posucha dla oka serca i ucha cha! Szczęście nie westchnienie musi trwać by siłę dać.
  5. Popołudniem, gdy szarość z łąk się unosi, czas nam zaprzestać wędrówki. Wybiła godzina, gdy każdy zmysł o spoczynek prosi, same ze zmęczenia rozwiązują się sznurówki. Ostatnie spojrzenie na usypiający krajobraz, miejsce pod namiot wyznaczone, teraz przed oczyma maluje się obraz, jak nasze ciała wypoczywają zmęczone. Lecz sen nie nadchodzi, wsłuchuję się zamroczony w skrzypienie chwiejnych drzew, co oznajmiają wiatru zew. Mimo żółtej namiotu zasłony, widzę co dzieje się nade mną. Parasol z liści, którym jestem otulony, zatrzymuje wodę nadaremno. Za każdym podmuchem jęczące konary, z zawodu szumem wpuszczają w swe szpary, tysiące kropel, co chmury, poświęciły do połknięcia przez góry. I cząstka tych łez spadała na płachtę tropiku, oznajmiając swój życia kres, a uszy me świadkiem ich mokrego krzyku. Nareszcie sen upragniony, zdaje się trwał ledwie chwilę. Wstrząśnięty koszmarem jużem ocucony. Lęk z lasu wzmaga na sile. Nadmiaru emocji nie wytrzymuję, serce trzepocze w rytm: „Ja już dziękuję” Litosny sen przyjął w swe ręce i do rana już nie wypuścił...
  6. Dziękuję wszystkim za ciepłe przyjęcie na forum. pozdrawiam
  7. Czuję, że spaprałem już wszystko i więcej spaprać nie mogę. Przede mną zamyka się przyszłości. O zmierzchu wdziewam szarą togę. Kołyszę się między wyborami. Ciągłe nastrojów wahania, przeplatane majakami, są konsekwencją rozchwiania. Trudna ta chwila trwać już musi, odkąd odkryłem prawdę o sobie. Pierzaste życie już mnie nie skusi, noc rozlałem na całą dobę. Czy wreszcie dojrzewam, i proces ten spóźniony tak boli? Czy czas zmarnowany dostrzegam, i rany których już nie zagoi?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...