Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

MiroD

Użytkownicy
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez MiroD

  1. * Czas doprawdy jest magiczny, * widok za oknem tak sliczny... Znaczy goscie wkrotce kurde, w domu nadal niezly burdel! * Gwiazdka juz niedlugo wzejdzie, * smakolykow won rozejdzie... Przygotowania, sprzatania, pare godzin zapieprzania! * Na choince swiateleczka, * kolendy znana piosneczka... Wszystko w stressie z rak juz leci, znow narosla kupa smieci! * Juz oplatek na talerzu, * prezenty pod drzewkiem leza... Cos sie znowu przypalilo, pol mieszkania zadymilo! * Tak juz milo, nastrojowo, * cicho, zgodnie, pokojowo... Zona drze sie, konczyc musze, ja te babe wnet udusze! Wesolych Swiat!:-)))
  2. Dziekuje i nawzajem!:-) Moje zyczenia swiateczne, dla Ciebie takze, jak zwykle rymowane - sa na "Bez limitu":-) PS. Naprawde bardzo fajnie napisalas i sam nie wiem czemu ciagle nie moge sie jakos przekonac do tego typu tworczosci... Coz, nikt nie jest doskonaly - pewnie mam jakis defekt:-)
  3. Dawno cie nie uwodzilem, w swych ramionach nie tulilem. Ust dawno nie calowalem, piersi twych nie dotykalem. Twoich oczu tak zamglonych, nie widzialem rozognionych. Dlugo nie slyszalem twego, serca tak lomoczacego... Tak dlugie minely chwile, gdy piescilem ciebie mile... Jakby lata niemal cale, z toba sie juz nie kochalem... Wiec spotkajmy sie znow mila, milosc aby z nami byla. Niech wiec dusze, ciala nasze, zawedruja na poddasze. Do spotkania sie juz szykuj, znow w malutkim hoteliku.
  4. Woda - zwiazek to chemiczny, czy jakis to plyn magiczny? Wezmiesz w dlonie jest jak jedwab, skoczysz z gory - jakby z drewna. Cudnie chlodzi tak w upaly, zima jakby z mroznej stali. Gdy za malo - giniesz w mekach, lecz jej nadmiar to udreka. Woda to jest przeciez zycie, niezbyt wielkie to odkrycie... Czys ty stary czy tez mlody, cialo twoje glownie z wody. Gdy placzesz z bolu, radosci, woda takze przy tym gosci... Choc jest takze litosciwa, gdys pod woda lzy twe skrywa. Dzieki niej wszystko w krag zyje, bywa jednak ze zabije... Rosliny ja uwielbiaja, zwierzeta liczne plywaja. Ona klimat reguluje, mrozy, upal temperuje. Woda swiat caly ozywia, lecz szkielety tez obmywa. Niezwykla jest jej uroda, taka niby zwykla woda...
  5. Powoli nadchodza Swieta, swiat za oknem calkiem bialy! Kazdy o nich tak pamieta, zyczenia sie posypaly... Pozwolcie ze ja tez zloze, najcudowniejsze zyczenia! Chodz ostatnio ciezko orze, ciagle tyle do zrobienia... Zycze Wam moi kochani, naprawde z serca calego... Wszystkim co sie tu zebrali, sa naprawde dla kazdego! Zycze samych wspanialosci, co tam komu sie zachciewa... Szczescia, zdrowia, pomyslnosci, dostatek niech sie przelewa! Spokoju tez ja Wam zycze, niezliczonych chwil radosci... Wszystkiego tu nie wylicze, wspomne jednak o milosci! Nie zapomne smakolykow, na Swiatecznym stole licznych... Oby bylo ich bez liku, jednak niskokalorycznych! Zycze tez Nowego Roku, by naprawde byl wspanialy... By na kazdym niemal kroku, swiat sie do was smial az caly! By byl lepszy niz miniony, tysiackrotnie chocby nawet... Niemal jakby wymarzony, Bogi byly Wam laskawe! Zyczy Wam MiroD:-)
  6. piano, pianissimo... nie moze byc?:-)
  7. Spadaja biale plateczki, fruwaja jak skowroneczki! Spadajac wolno wiruja, moze lotem sie raduja? Juz od wczoraj pieknie proszy, zerknie czlowiek i sie wzruszy... Ach jak cudnie bialo w kolo, na duszy jest az wesolo! Chmury klebia sie i burza, lecz czy sniegu nie za duzo? Pada tak juz ze trzy doby, sniegu wszedzie od choroby... No niestety bialo wszedzie, moze starczy, dosc juz bedzie! Ilez mozna odsnierzania, badziewia tego sprzatania? Juz tak z tydzien sypie rowno, wszedzie w kolo biale g... Sniegiem wszystko zasypalo, nic kolorow, wszedzie bialo! Szlag mnie trafia bede szczery, ilez mozna do cholery? Dwa tygodnie syf wciaz sypie, przyjdzie chyba mi ocipiec... Wszystko qrrr... zasypane, zycie calkiem przerypane! Cos sie w gorze spier..., czy moze komus odbilo? Miesiac caly biale wali, ledwo drzewa widac w dali... W tydzien wszystko poznikalo, niebo takze przejasnialo! Nigdzie sniegu nie znajdziecie, czyz nie pieknie na tym swiecie? Proszy tylko tak leciutko, tak radosnie, na zlosc smutkom... No niestety trzy dni cale, sa naprawde calkiem biale! Troche duzo znow jest sniegu ...
  8. Mnie tez kiedys COS spotkalo, ze calkiem niemal zatkalo... Spotkalem bowiem zjawisko, az zadrzalo we mnie wszystko... Madra, urocza i piekna, przy tym dziko wrecz ponetna. Usmiech jakby czarodziejski, wzok naprawde wrecz diabelski. A zaczelo sie niewinnie, rozmawialo nam sie plynnie. Na tematy chyba wszystkie, nawet bardzo osobiste. Poczulismy cos do siebie, ja sam bylem niemal w niebie! Na rozmowe z nia czekalem, jak uczniak denerwowalem! Myslalem ze mi sie snilo, tak cudownie z nia mi bylo... Jakby z bajki kazda chwila, codzienna szarosc umila... Malolatem juz nie bylem, sam sobie nieco dziwilem. Ona mlodsza tez do tego, mowie sobie stop kolego. Lecz uslysze slowko jedno, a juz opor idzie na dno! Na siebie sie wrecz wkurzylem, jak sztubak sie zadurzylem! Nastepnie bylo spotkanie, wiedzielismy co sie stanie. Bosmy sie juz polubili za soba bardzo stesknili. Czyz mam mowic co sie dzialo, jak sie w nas az gotowalo... Godziny nam wprost znikaly, nasze zmysly oszalaly... Jeden detal tu zgubilem, pierwszym dla niej ja nie bylem. Ona chociaz cud dziewczyna, tez niezbyt dla mnie nowina. A jednak zwariowalismy, chwile rajskie przezylismy! Chwile cudnej tak milosci, naprawde warte zazdrosci! Zapamietam cale zycie, nie wiem czy mi uwierzycie... Choc nie mowie tu wam wszytko, takie COS jest jak zjawisko... Sam nie wiem komu dziekowac, ze los chcial mnie obdarowac. Czyms co rzadko sie tak zdarza, slowo tego nie wyraza.:-)
  9. Ja tam wole orchidee, mam wrzenie ze sie smieje. Choc niekiedy jakby grozna, czasem plonie, bywa mrozna. Kolorami exploduje, a ksztaltami oszukuje. Nagle ostra jak pokrzywa, do lotu sie niemal zrywa. Lub lagodna jak baranek, tylko przylozyc na rane. Moze troche diaboliczna, lecz bezsprzecznie fantastyczne. Ma charakter ta roslina, jak... jedna taka dziewczyna:-)
  10. Pojdz kochanie w me ramiona, nie badz taka zawstydzona... Pozwol ze ja cie przytule, pocaluje wlosy czule... Czujac twoje mile cieplo, pokolysze ciebie lekko... Na szyji poczuj me dlonie, ucaluje twoje skronie... Usta musna lekko szyje, czuje jak twe serce bije... Cicho sie obejmiemy, moze razem tak zasniemy? Wtuleni goraco w siebie, czyzbysmy byli juz w niebie? Oddechy nasze splecione, czujesz pewnie jak ja plone? Rano gdy sie obudzimy, moze troszke popiescimy? Slonce wstanie razem z nami, czyz nie cud ze sie kochamy? Teraz jednak spij malenka, glaszcze czule moja reka... Niech serce sie uspoki, ona do snu cie ukoi... Spij spokojnie i bezpiecznie, cudna chwila niech trwa wiecznie... Niech sprawi ze zasniesz lekko, jak w objeciach matki dziecko... Ta pieszczota-dobranocka, czeka nas przepiekna nocka... :-)
  11. Znowu ostro, ale znow zamierzone:-) Wiem ze moze nieco szokujace, ale coz... Dla wyjaznienia: nie oparte to na osobistych doswiadczeniach, raczej takie teoretyczno-prowokacyjne poruszanie sie po niezbyt znanym terenie, okolicznosciach i w niezbyt znanej scenografii:-)
  12. Dzieki za uwagi:-) Pikante to dosc, fakt, nawet brutalne - tak jak zycie nieraz:-) Panie Makowiec - uwagi cenne, ale to kwestia gustu co sie komu podoba i kto jak pisze. Poezja nie opiera sie na wzorcu np. metra w Sewres, na szczescie:-) Zgodze sie jednak ze kropki to zly kompromis - powinno sie chyba albo pisac jasno i bez kropek, albo zmienic slownictwo. Slownictwa zmieniac nie chcialem, bo to zamierzone. Chialem oddac szegolne nieco slownictwo i sposob myslenia, ktory niestety istnieje jednak, czy nam sie to podoba czy nie...
  13. Ciesze sie:-) Specjalnie dla ciebie wrzucam zaraz nowy wierszyk:-)
  14. zapewne to wina nozyc...
  15. Szumia drzewa, slonko swieci... Wesolo bawia sie dzieci... Sukieneczki w falbaneczki... Chlopcow pomiete porteczki... Jak tu milo i wesolo... Radosc i sielanka wkolo... Maly krolik w trawie myka... Gdziestam slychac glos slowika... Tak tu milo i spokojnie... Az tu nagle!... Jaaak pi...ooolnie!!!! Grom i blysk z jasnego nieba! Chyba stad spier...ac trzeba??! Chmury pedza jak wariatki! Deszcz rozpieprza wszystkie kwiatki! Niebo chyba ocipialo! Wiatrem liscie pozrywalo! Mial wiec chyba racje tata... Ze juz qrrrr... koniec lata... St.100909/5 PS. No, dosc na dzisiaj:-) Prosze o komentarze/uwagi.
  16. Jestem sobie ci...a mala Kazemu bym chetnie dala. Z przodu, z tylu, nawet z boku. Tak mnie strasznie swedzi w kroku. Juz nie moge ja wytrzymac! Kto chce moze mnie wydymac! Jestem sobie ci...a mala Lecz w pieprzeniu doskonala! Jestem wciaz nienasycona. Choc sa takze inne lona. Pajeczyna zarosniete. Bo juz dawno nie przepchniete. Jestem sobie ci...a mala. Wciaz bym sie pier...ic chciala. Byle wacek byl goracy. No i solidnie stojacy! Wiem ze sa tez inne ci..., Co nie wpuszcza byle lipy... Jestem sobie ci...a mala. Jakbym mogla - bym sie smiala. Taka jestem wesolutka! I co z tego ze glupiutka? Inne nie chca z pierwszym lepszym. Aby byle ch... je pieprzyl. Jestem sobie ci...a mala Gdzie jest jaka wielka pala? Aby mnie zaspokoila, Wielki glod moj nasycila? Nic ze inne sie szanuja, I nie daja byle ch...... Jestem sobie ci...a mala. Tak goraca strasznie cala. Ciagle jakas niedopchnieta... A niech mowia zem walnieta! Jak niektore - ja nie poszcze. Lecz... leciutko im zazdroszcze... Jestem sobie ci...a mala. Ech, bym sobie poplakala... Nad mym losem tak okrutnym, Nad mym zyciem balamutnym, Nad czasem przep...nym... Inne sa juz matki, zony... Jestem sobie ci...a mala Lecz... zalkana teraz calaaaaaaa... PS. I tu dylemat: wykropkowywac czy nie?
  17. Szczescie to z rana pol basa, do tego tlusta kielbasa. W miare tez ciepla chalupa, a obok naprana dupa. (Od tylu musi byc brana, bo deczko cos obrzygana.) Solidny chalat na karku, zero dracych mordy smarkow. Na obiad z litr bimbru super, znow zerznac by jaka dupe. (Razem z kumplem, potem zmiana, bo jest miedzy nami sztama). Potem maly skok na miasto, by frajera w ryja trzasnac. Po krzakach powloczyc troche, tam wydymac durna broche. (Po cholere lazla w krzaki, na pewno szukala draki). Podwieczorek beka piwa, bekniecie cud wydobywa. Barmanke troche por...ac, chociaz wstretna jak ropucha. (Problem zaden, ja pierdziele, dala zarcie na niedziele). I znow powrot na meline, pod smierdzaca dosc pierzyne. Jeszcze na dobranoc szklana, dupa znow chce byc bzykana. (Ch... od tego ledwie zywy, ale czlowiek jak szczesliwy!) PS. Dosc obrzydliwe, ale czy niekiedy nie jest tak?
  18. Za oknem jesienna plucha, deszczu w okno nuta glucha... Dni wciaz krotsze, coraz mniejsze, wichry ostre i zimniejsze... Szron rankiem przyproszyl trawe, drzew korony juz pustawe... Humor takze dosc ponury, oczy patrza juz na sznury... Cos zaradzic na to trzeba, za wczesnie mi zimna gleba! To przecie pora przejsciowa, niechze cos wymysli glowa! Cos co nastroj w mig poprawi, rozweseli czy zabawi! Tchnie znow we mnie zycia nieco, mysli niech zwawiej poleca! Moze kominek rozpale, mily wieczor tym ocale? Swiatla bardziej tez przyciemnie, bedzie moze mi przyjemniej? Oszroniony jeszcze szampan, lecz cos brak, czemu tak sam? Moze by zadzwonic do niej, by byla ze mna naklonie? Przed ogniem razem siadziemy, nic nie mowiac obejmiemy... W ognia tak calujac blasku, sluchajac w komiku trzaskow... Szampan ze swych ust spijajac, niespieznie sie rozbierajac... Iskry leca wolno w gore, padniemy na lamy skore... Namietnie obejmujemy, tak bardzo siebie pragniemy! Jak szaleni sie piescimy, swiata wokol nie widzimy! Rece, nogi sie splataja, ciala nasze przenikaja! Z milosci o wlos od spazmow, nie liczymy juz orgazmow! Czyz to nie niebianskie chwile, gdy radosci w nich az tyle? Gdy w oczach tyle milosci, cialo drzy az od czulosci? Coz przy tym jesienna plucha, gdy cudna pogoda ducha? I to cieplo jakze mile, czy ja tylko to... wysnilem? St.101103/2
  19. Droga ktora ide wcale nie jest gladka, czasem idzie w gore, nieraz stromo spada. Za kazdym zakretem czai sie zagadka, czesto ide w ciszy, bywa ktos zagada... Kaprysna pogoda w trakcie mej podrozy, slonce sil dodaje, sloty spowalniaja. Biegne sobie rzesko, a raz krok sie dluzy, mile przemierzone nierowno mijaja... Droga ktora ide czasem tez zawraca, niekiedy zabladze, mysli najczarniejsze. Choc trick podparzony bywa ze ja skraca, trafiaja sie takze miejsca najpiekniejsze... Podazam uparcie glodny i spragniony, bywa ze po uczcie, spojony nektarem. Smigam jak kozica, pelzne przemeczony, calkiem przemarzniety, lub spalony zarem... Droga ktora ide spotyka tez inne, sciezki delikatne, takze autostrady. Podstepne i grozne, nieraz wrecz niewinne, kwiatow pelne, czasem ze szczelina zdrady... Nieraz musze zwolnic, odpoczywac chwile, czesto podspiewuje, czasem placze skrycie. Przedzieram sie bywa, odgarniam badyle. padam lecz powstaje, bo to moje... zycie! St.101111/1 PS. To moj debiut tutaj. Wybaczcie brak polskich liter.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...