Pierwszy krok jak w węgle
rozżarzone pod stopami,
Tępy krzyk przeszywa ciszę
szybując nad głowami.
Nie zatykaj uszu
niech rozrywa cię od wewnątrz,
Niech się wchłonie permanentnie
w każdą ciała jamę ciemną.
Czujesz suche powietrze
wypalające płuca,
Dusząc cię nieustannie
każdy oddech twój zakłóca.
Kroczysz ostrożnie
zerkając po zaułkach,
Patrzysz - zerwane skalpy
ludzkie czerepy na sklepowych półkach.
Widzisz czerwone niebo
ciężkie jak z ołowiu chmura,
Słyszysz bulgot fekaliów
gdzieś w ściekowych rurach.
Swoje myśli rozbiegane
próbujesz ujarzmić,
Głuchy grzot rozrywa ciszę
niebo zechciało zagrzmić.
Głowę ściska elektroda
jak na krześle elektrycznym,
W ustach krew, popiół i ślina
Nie trzymałeś się wytycznych.
Pytasz co to jest za miejsce
doszukujesz się w tym żartu,
Zszokowany odpowiedzią - to ziemia!
witam Cię w krainie gwałtu.