gdzie
płot w kapeluszach z garnków
i batog dymu
krowa uwiązana spojrzeniem
w studnię
i stado wzgórz
tam pójdę
gdzie las do wieczerzy
w szatę gwiazd się stroi
gdzie język rzeki tak łaknie
kamienia
gdzie w cieniu drzewa ptak domowy
chciwie wydziobuje
rzadki promień słońca
tam będę
na statku myśli
zakotwiczony do pługa