Słów wyrzuconych słuchać zaprzestałem
Zdradliwych myśli żądze oszukałem
Zostawiłem za sobą królestwo moje
Wędrówki zapomniane, zwyciężone boje
Utarłem nowe szlaki, śmierć na części kroję.
Znalazłem przyjaciela, wędrowca cichego
Dobrym towarzyszem jest, wygnańcem ludu swego
W blasku gwiazd o swym życiu opowiadał
Alchemikiem był, toż samo wykładał
Inkwizytor na stosie kres życiu jego nadał.
Jutrznia wieczności powoli wstaje, Syriusz w dali świeci
Wiem, iż mój towarzysz w światło na skrzydłach uleci
Łagodnym spojrzeniem żegna mnie czule
Ja na śmierci mej początek w dalszym ciągu choruję.
Nieśmiertelnym? Duchem niespokojnym, ja nigdzie dryfuję.