Jeszcze mi się zdarza
zapatrzeć na kwitnące mlecze,
poczuć ciepło poranka w czerwcu.
Jeszcze mi się zdarza
coś planować,
na coś radośnie czekać,
chwilę uskrzydlić nadzieją.
Ale już ....
twój cień zasłania słońce,
twój chłód przenika dreszczem,
twój but miażdży kwiaty,
nadzieja wstydem się pali
a radość ucieka przerażona własnym zuchwalstwem.
Stoję kuląc ramiona.
Wydaje mi się że słyszę upiorny rechot złośliwego boga.