twoje oczy szepczą zmęczeniem
na twej twarzy ktoś rozpisał się wierszem
na wysokiej trawie
pod rozpiętym drzewem
czekamy końca
oczekujemy zagłady
nasze wargi gwałcą milczenie związkiem słowa
nasze palce plączą istnienie pajęczyną uczuć
zamiast nieba pyły i swąd
chmury zardzewiałych przenośni
suną za daleko a zablisko
łaskotanych stóp miłości
i tak słońcem niewidomi końca
zaczarowani płonącym momentem
powtarzamy chwile myśli ruchy
ukorzenieni wspomnieniem bytu
pusto za drzwiami domów
puste serca dłonie tajemnice
puste prawdy kłamstwa i sztuka
pusto
może ktoś zapuka