Ten kwiat, co we włosach nosiłaś złocistych
Teraz więdnie w moich dłoniach
Ta łza, co w twych oczach błyszczała niebieskich
Teraz spływa po mej twarzy
Zniknęłaś za białym puchem i bramą ze złota
A mój wzrok cię nie dosięga
Jedyne, co widzę, co dojrzę przez łzy
To zarys twoich ust w kieliszku wódki
Zaprosiłem przyjaciół na kilka głębszych
Razem plotkujemy, wspominamy życie
Romeo…. Chyba takie miał imię
Mamrotał coś o aptekarzu, nie wiem bo
Słuchałem Giaura, co rzewnie wylewał swoją złość
I smutek, i nienawiść, i cierpienie
Werter oglądał moją kolekcję broni
Musiał lubić polowanie
Była tez Karusia, dziwna to dziewczyna
Mówiła wciąż do mnie o swoim Jasieńku
A on był tuż obok i mówił o Karusi
Ja zaś spojrzałem przez wielkie okno
Widziałem tylko czarne plamy świateł
I małą gwiazdę na firmamencie
Zamknąłem oczy, ale nie zniknęła
Zmieniła się, nabrała kształtu
Widziałem krągłe biodra, pełne piersi, owal twarzy
Złoto loków, błękit oczu, czerwień ust
I oto znowu jesteśmy razem…