Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mark Murphy

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mark Murphy

  1. Gdybym czuł wiedziałbym, czym są emocje, które do mnie żywisz. Gdybym rozumiał nie byłoby tych kłotni. Gdybym słuchał znałbym to, co powinienem. Gdybym mógł zrobiłbym wszystko i nic Gdybym widział może bym nie bładził. Gdybyś Ty czuła może bym Cię pokochał Gdybyś Ty rozumiała nie byłoby tych kłótni Gdybyś Ty słuchała może już dawno by Cie nie było Gdybyś Ty mogła pewnie nic by się nie stało Gdybyś Ty widziała płakała byś w kącie. Gdybym… Ale nie gdybam, w rzeczywistości tylko żyję Tobą, z Tobą, obok Ciebie. Bo tak naprawdę to Ty nie istniejesz.
  2. Łącze śpiew i ból idąc w parze z anatomią. Tworze nasz cud i krój chcąc pokazać barwy świata. Format jest nieważny, dziś to szczegół, który nagle spaja w całość, czyli nas każda zaletę i wadę. Dbam o to by nasze wnętrze współgrało z rzeczywistością opisywaną przez nas samych codziennie. Nie raz wiatr przeszłości w postaci zawiści nas chciał rozdzielić. Nie raz sami chcieliśmy odwrócić się od nadziei. Format przedstawia nas w świetle mglistych, rozwidleń co krzywią nasze zwierciadło wzajemnej adoracji. Ciężko jest pisać wiedząc, jaką chciałbym widzieć przyszłość dla nas. Tonąc w marazm codziennie może uda mi się przełamać w końcu i powiedzieć… Nieważne są słowa ktoś mi kiedyś powiedział. Teraz z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że są ważniejsze niż czyny. Słowo jest dla mnie definicją. Tworzy mnie i Ciebie. I bynajmniej nie stawiam tutaj na biblijny zamysł, którym zapychają nam mózgi od małego. Dbam o treść i formę jakby były Tobą. Chce Ci dać wszystko co mogę, zerwać firmament i dać nowe niebo podpisane Twoim imieniem. Tańczyć na szczycie świata nie patrząc na tłum pode mną. Patrzeć na Ciebie. Oczy i źrenice wyrażają Ciebie w każdej sytuacji. Widziałem dużo emocji, choć nie widziałem Twoich. Mogę się tylko ich domyślać, wciąż bezszelestnie cisnąć klawisz i czekając na słowo, które powiesz, czyli…. Nie chce słyszeć tych zapewnień, Twoich czy moich. Nie chce dbać o to czy treść, forma i styl idą w parze z nami. Nie chce słyszeć innych, czuć oddechu miasta, wole poczuć anatomie Twoich łydek pośród zgiełku codzienności. Daj ukojenie, którego szukam. Choć często robię z siebie durnia to wybacz albo uprzytomnij mi, że przeintelektualizowany bełkot zastąpić może jedno słowo jak… Łącze śpiew z cudem tworząc poprzez krój naszego związku, ból wywołany nim wśród reszty świata. Potomni wezmą z nas przykład chcąc stracić nasz związek, oparty na spiżu. Uciekam. Tonę. Spalam bezkres, w którym nie mogę odnaleźć nas jak i samego siebie. Gwarantuje Ci jednak, że kiedyś wrócę. Tylko daj mi to wszystko w końcu poukładać.
  3. Tęsknie. Mając świadomość ze bardziej za Tobą tęsknię za ciałem. Mówię tęsknię a i tak wśród niezliczonych słów znajdziesz bojaźń i nieufność. Odnajdując samego siebie chce zajrzeć w Ciebie starając się uchwycić nasz moment bezradności w chwilach uniesień wspólnych, ale przez miejsce osobnych. Szukam prawdy, choć wiem ze znajdę ją może dopiero po końcu podroży zwanej często życiem, nienagannie prowadzonej z wieloma mimo wszystko, wpadkami. Nie chce pytać Cię dziś, co leci, jak słychać. Jesteś szczęśliwa? Mam setki pytań, które chce Ci zadać przy kawie, na które zapewne nie wpadłbym siedząc przy Twoim boku. Chce Cię poznać na nowo, chociaż znam prawie na wylot, mówiąc cieple słowa dając ukojenie własnemu ja, że tu jesteś… i będziesz. Znamy się, choć jesteśmy dla siebie obcy. Wśród tego bełkotu powiedz jak mam znaleźć sens, nie wkurzając się na świat, zwalając wszystko na innych, dając upust złości ukrywanej przez lata pod pokrywa spokojnej twarzy pokerzysty. Brnę dalej w to bagno marazmu, zawiści, zbędnych obietnic i niedotrzymanych kroków. Nierówność nas wyróżnia, bo gdy już chcesz być oryginalny Oni i tak wtopią Cię w całość nazywając słabym abyś nie zagłuszył echa ich niegdysiejszej sławy. Znam to. Ciągle łudzę się, że dzień, na który tak czekam nastanie i blask teraźniejszości obudzi w nas to poczucie śpiące już od lat, które z każdym kolejnym rokiem zapada się głębiej i tworzy zimną masę, którą kiedyś nazwiesz nicością. Kiedyś była to duma. Kiedyś był to honor. Kiedyś mogłeś nazwać tym wszystko, co było dla Ciebie ważne, co miało dla Ciebie wartość. Dziś nie możesz mówić, co myślisz. Wtopiona w schemat musisz sprawdzać sam siebie w opinii innych, która tak często różni się od Twojej, Naszej, Ich. Nikt nic nie wie. Wszyscy to durnie. Zwierzęta są bardziej ludzkie od nas w swojej prostocie. Nikt nie powiedział ze dzięki temu, że rozumujemy jesteśmy lepsi. Jesteśmy podgatunkiem, tworem, który wrósł w stały obraz tej planety i który usilnie dąży, aby czerpać z niej zyski. Choć pragniemy – nie umiemy jak ptaki latać. Choć cierpimy – wciąż zabijamy innych dla zabawy. Choć się cieszymy – nie umiemy kryć żalu i smutku na zawsze. Zawsze coś pęknie. Nie zawsze da to życie, czasem pękniecie oznacza koniec. Pękłem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...