Mam w sobie potrzebę prostych przyjemności…
nawet nie – przyjemności: doznań.
Fizyczne zmęczenie.
Cisza wśród drzew, wiatru, wody, ptaków;
odgłosy życia, które są ciszą
i którego nie muszę przez tych kilka chwil rozumieć.
Odwiedzić szczyt,
który mnie powita miejscem na spożycie chleba i wypicie wody.
Ujrzeć przestrzeń,
która mi coś powie nie mówiąc nic.
Coś, co pojmę, gdy już stamtąd odejdę,
choć przeczuwam teraz.
Zapomnieć o pustym wydrążonym drzewie,
którym teraz jestem.
Wypełnić umysł światem prostym i czytelnym.