Umieramy tak spokojnie,
nie huczą nam armaty.
Po życia ciężkiej wojnie
żegnamy bojów światy.
Umieramy wśród bezdechu,
upici haustem wina,
w ramionach tuląc boleści-
jak tuli się dziewczyna.
Umieramy pełni godności
posągom tak dalekiej!
Wspomnienia przyjmując w gości,
w grobów alei ślepej.
Umieramy wszak bez krzyku,
objęci zachwytem chwili.
Czy świat był aż tak daleko?
Czy myśmy nigdy nie żyli?