odgłos skrzydeł wzbijających się do nieba
po nadzieję,której duszy trzeba
po marzenia w brudzie życia zagubione
i po wiarę że nie wszystko jest stracone
jęk żałosny się wyrywa
ziemi z pod stup nie ubywa
silna jakaś moc piekielna
trzyma w jarzmie nieugięta
przypalając ciało żarem
łamiąc skrzydła swym ciężarem
dusi zaciskając palce
wygrywa w nierównej walce
białe skrzydła krwią spływają
z krwią łzy bólu się mieszają
anioł poległ
nie poleci
ognia w duszy swej nie wznieci
ubabrany w zgniłej ziemi
porzucony bez nadziei