Jeszcze raz od nowa
przebijam się
przez
zaspy wspomnień - obolałych brunatnych potoków,
nie zaś jak lilie białych.
Drżącymi dłońmi
odgarniam
plugawe obrazy
wyrosłe jak cykuta
w ogrodzie duszy.
Próbuję po raz wtóry
wyciągnąć kolce rozżarzone
z jeża pamięci,
lecz znów nieuchronnie
topi mnie
krwotok memoriów.