Głupoto, tyś jest wspaniała.
Dotykasz chłopa, wielkiego pana.
Nikt z twych matczynych rąk nie ucieknie,
bo kochasz nas tak bardzo,
kwiat twej miłości nie zwiędnie.
Matko, ty w zmaganiach pomagasz,
przez życie za rękę prowadzisz.
Po upadku podniesiesz,
w wyborach zawsze radzisz.
Lecz co to za Matka co dziecię swe kara,
każdym spojrzeniem, każdym słowem dobrym.
Śni się jako nocna mara,
a za dnia rani z śmiertelnością kobry.
Więc proszę Ciebie odejdź,
chodź tyle chwil razem przeżytych.
Zgiń, przepadnij!
Ja nie chcę Matki, co kopalnią wad jest rozmaitych.
Mr.White