Że raz wystarczy tylko wylać łez potoki,
To będzie morze, a w morzu utoniesz
I nie da już rady ratować człowieka,
Co pił z kielicha czarne wino życia;
Zbyt wcześnie ten trunek bycie mi podało,
Zbyt wielki wpływ to na mnie miało;
A w kilku aktach ty mnie uzdrowiłeś,
Na chwilę gra smutku zwiesiła kurtynę;
To, aby potem kazać płacić więcej,
Aby przez kontrastu wiedzę dostrzec własną nędzę;
I tylko czasem znów widzę przed sobą
Donkiszockie wiatraki i Marysie białe
I gdyby choć móc myśleć o swych skrzydłach wielkich,
Że to one powodem udręki,
Lecz przecież jestem - jak myśl ta bolesna,
Zwykłym człowiekiem - zwyczajnym zupełnie.