Było ich Trzech
Dwóch się nie znało wcale
Za to Trzeci znał wszystkich doskonale
Prócz siebie- to pech
Bo Trzech mieszkało w jednym ciele
Z każdym oddechem rodził się na nowo
Problemy się starzały i umierały młodo
Bo kochał tą białą spiralę na czarnym tle
Kochał uciekać przed Krakenem
A później nie
Te marzenia
Przelewane przez krótkie westchnienia
Tracą czystość
Pełnia lśnienia woła o ideał
Bez cienia wątpliwości.