Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Łukasz Garcarek

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Łukasz Garcarek

  1. Jesteś rosy wonną kroplą, w chłodne poranki Otulasz kruche źdźbła cicho drżące na wietrze, Pędzisz chmur szarych stada, strzępione baranki, Kiedy ciężko odnaleźć spokojne powietrze… Jesteś najsłodszą rzeką mych szczęśliwych Łez płynących wolno po policzka szkle. Pamięcią tych chwil wzniosłych i tak tkliwych, Których czas mógłby wrócić, zatrzymać się… Lecz w kropli nie zamknę Twego serca i duszy Niezgłębionej, tajemnej w tym sercu ukrytej, Nic tak jak Twój oddech nie jest zdolne poruszyć Tylu zwiewnych momentów, uciechy przeżytej… Jak kropla, w śniegu zamieniasz się płatek Mieniąc się, błyszcząc gdzieś w nieba oddali, Z obłoków lecą ich tysiące setek… Drugiej tam nie ma, choć byśmy szukali…
  2. Emilo, muszę Cię zmartwić (albo i nie), ale kiedy powstawał ten wiersz nie miał muzy w fizycznej postaci. To uczucia z głębi duszy, ale niestety do nieucieleśnionej postaci. Mam nadzieje, ze tym samym nie popsułem Ci lektury. Cieszę się, że zwróciłaś na ten wiersz uwagę. zapraszam do lektury innych. Pozdrawiam.
  3. Ja również krytykę zostawię tym co się na tym znają. Wiele moich wierszy przestaje mi się podobać po jakimś czasie, ten jest inny... dlatego go tu zamieściłem. Miło, że komuś się spodobał. Pozdrawiam.
  4. Ten piasek na plaży gdy stawiam delikatnie stopy na jego cieple i marzy mi się rześka fala co wilgotnym uściskiem obejmie wszystkie troski i niepokoje swym słowem przeniesie w bliskie mi góry gdzie wołaniem echa przyzywany do Ciebie jestem w każdej chwili zbliża mnie ukryta cecha nie wiem co masz takiego w sobie, ma samotności...
  5. Całe wieki lat tumany, szarym kurzem przykrywały strychu mego rupieciarnię. To dziecinne szkło kryształu na komody piedestale, czy konika na biegunach. Dotarł wszędzie, umieszczając zblakłe światło w jasnym domu, trosk dodając, łez nie skąpiąc. Lecz ktoś okno przetarł z kurzu, kalejdoskop chłodnych myśli zmienił wreszcie w blask pryzmatu. Teraz tęcza po tych deszczach łukiem na mym horyzoncie kolorami się zaznacza. Rzeka płynie, lecz już nie łez, obudzone wszystkie drzewa dzwonkiem białych pól konwalii. Drugą szansę daje słońcu na wkroczenie w zimne ściany pomieszczenia bez pomysłów. By rozświetlić, by rozjaśnić i ożywić każdy kącik moich, jeszcze ciepłych myśli...
  6. Patrząc jak ubierasz się w konwalii kwiecie Jak muskasz dzwonkami o Swą jędrną skórę Chciałbym się w nie zmienić być ich sobowtórem Najsłodszą Twą konwalią na calutkim świecie. Wplatać się w twe włosy, wić się po Twym brzuchu Wywoływać dreszcze i naprężać ciało Słyszeć z ust wilgotnych jak Ci nadal mało Byś rozkosz odczuwała w każdym moim ruchu. Stopić się z Twym ciałem w jeden ogień żywy Spłynąć pod Twe stopy w słonej kropli z czoła Pokazać Ci najdziksze namiętności pływy. Rozgrzać Twoje wnętrze aż mróz go nie zdoła ugasić. Pieścić Cie i kochać, zmysły rozmarzyć I patrzeć jak śpisz później, z uśmiechem na twarzy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...