Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Antystoik Liryczny

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Antystoik Liryczny

  1. Jutro wyjeżdżam. Pożegnanie. Już mnie nie będzie, przykro mi. Znów się udam na wygnanie, Które trwa większość moich dni. Trudno napisać, co się czuje, Kiedy konieczność goni z domu, I rzeczywistość nie maluje Żadnych na przyszłość miłych tonów. Głośno, krzykliwie, niezawiśle Widzę Cię w mojej młodej głowie. Jesteś wszystkim, o czym myślę, Słodka kochanko, mój Krakowie.
  2. Chętnie usłyszałbym jakieś konkretne zarzuty ;)
  3. Przy naftowym lampy żarze Widzę przeminione twarze Wielkich mistrzów, których darzę Sentymentem ponad miarę. Przy dębowym blacie siedzę I przelewam w papier wiedzę. Bezlitosne tryby śledzę, Kiedy mielą to, w co wierzę... Opraw skóra świeci w mroku Blask do ksiąg tuli się boku Sięgam - wstrzymuję się w pół kroku Kiedy pomnę swą sól w oku. Na perkalu siedząc kręgach Koniec pióra ostrzę w zębach. Społeczeństwo czeka w mękach Porcji oka danej w szkiełkach. Ojciec mój patrzy ze ściany Na nim - mundur krwią oblany. Wiecznym piórę pójdę w tany! Idzie gęsie w inkaust wylany. Wieszcze - wieszczą! Taka rola. Ale to nie wieszczby pora... Przecież po to weny zmora By się stała ludu wola. Księżyc zerka przez zasłony, W kątach błyszczą światła tony. Wnet rozdźwięczą ranne dzwony A ja nie mam - ani strony! Wstaje letni ranek parny. Troski noc - to zbytek marny. Trudno, ludziom będę dalej karny! Napiszę im wiersz. Utylitarny. Wieszczyli wieszcze - taka była rola..! Tylko żal, że to już nie serca pora...
  4. Polemika ze stoikami. Człowiek, który żyje logiką i spokojem Osiągnąwszy najwyższą cnotę Kosztem własnych namiętności, uczuć i pragnień W każdym swoim działaniu konsekwentny W każdym spokojny, racjonalny Zawsze W wyniku podjętej decyzji osiągnie perfekcyjne zrównoważone zero. A, jak uczy chemia (choć trudna) W reakcji o entalpii zero Nie ma efektu wizualnego. Jak uczy fizyka (choć nudna) Gdy siły F oddziałowujące na dane ciało Równoważą się, nie dzieje się nic. Jak uczy algebra (choć nienawistna) Cyfra razy zero daje zero. Cyfra plus zero daje constans. Cyfra minus zero też. A dzielić przez zero nie da się. Ja, miotając się i marząc i kochając Będąc niedoskonałym, ludzkim Nie rozkładając na czynniki pierwsze Lecz żyjąc i działając, spontaniczne Robiąc błędy, nurzając się w wir Burzliwych reakcji Skomplikowanych oddziaływań sił Pogmatwanych działań z wielką liczbą niewiadomych Zawsze Ale to zawsze otrzymuję plus.
  5. Epitafium połączone z refleksją na temat twórczości ukochanego poety. Mnóstwo nawiązań do jego twórczości i kilka dosłownych cytatów, uprzedzam. Europa się wędzi niby łosoś królewski A ty, miast zagrać, zatrzaskujesz wieko Kiedy zapadła największa potrzeba Na arcydzieła misternej semantyki Odszedłeś tam, skąd wyciągałeś innych: Katarzynę i Cromwella i Baczyńskiego I Norwida i Lutra i Wysockich ( rosyjskiego, I tego polskiego), i Podbipiętę, choć fikcyjny. Subtelną siecią retoryki Którą wcześniej zdążyłem się zachwycić (bo trudno nie zapiać) Sprawiłeś, iż odżyli w myślach ludzi Którym przypadkiem dałeś nadzieję Na lepsze jutro i na kres Szkarłatnej zawieruchy w której Miejsca nie było dla korony. Odżyli przeszli w umysłach współczesnych, Aby wychwalać Twój kunszt Sieci słów i myśli tworzących obraz Wyjęty jakby z zamierzchłych wieków Jakbyś na żywo obserwował zamyślonego Cezara z notatką “Galia est omnis…” Na biurku oświetlonym kagankiem. I ujrzałeś na blacie, na skrawku pergaminu Drugie dno, i trzecie i czwarte I piątą stronę medalu przemilczaną W dziełach historyków. Chwiejnym krokiem wkraczając W czwarty krąg wystawiłeś je na światło Bohaterskiej relatywnej szczerości. Filozofią wzgardziłeś jeszcze za życia I słusznie, bo i po co nurzać Się w mętnych odmętach Źródła Które jest ludzkim niezrozumieniem Samych siebie, rozumiejąc ich, wbrew nim Przez analogię, obserwację Ludzkich dramatów – historycznych. Huraganów wielkich wodzów, o których Wyśpiewałeś, że byli ludźmi, jak i Ty Byłeś. I jak my jesteśmy. Gdy runą Mury, których końca Już nikt nie czeka, Odczytawszy Twe ostrzeżenie Zza wiecznego spoczynku My, monumentu Twoich prób Wierni i zaciekli fanatycy, Wyśpiewamy pod oknami Krakowskich Kamienic: “Czym żeśmy marni Zasłużyli na to…”
×
×
  • Dodaj nową pozycję...