Lekko, z wolna przesuwają się kroki,
Tych, którzy spacerują nieświadomie.
Konie z wyuczoną gracją
Ciągną dorożki pełne śmiechu.
To tu, to tam ktoś przystanie,
Na wielkich słupach czytane
Ogłoszenia i afisze bledną w słonecznym blasku.
Obłoczki delikatne, uwite nad miastem
Nie obchodzą nikogo.
Otwarte sklepy pełne gwaru
Przyciągają wzrok wystawą.
Dokąd ci ludzie zmierzają?
Nieświadomi tego, iż w popołudniowym słońcu
Wieńczą swój spacer na płótnie mistrza.