Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piotr Wildanger

Użytkownicy
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Piotr Wildanger

  1. Portret Namaluję Twój portret Plastycznymi słowami Wygiętymi do skraju możliwości Wyczerpania wszelkich zasobów Ludzkiej mowy Skieruję jasne światło na Twoją twarz I kolorowymi dłońmi Będę modyfikował natężenie różnych barw Aby ukazać jej powab W każdym kontekście Uśmiechnij się bez przyczyny Można badać struktury tego wiersza Rozkładać go na czynniki pierwsze Kruszyć by znaleźć jego słabe punkty Ale nie można przenikać tego uśmiechu Bynajmniej nie jest mi dane Zwykłemu śmiertelnikowi Opisać dokładnie jego boskość Wiem jest nieziemsko urokliwy I dlatego tak trudno przedstawić Chwilę gdy przybył Z błyszczących gwiazd na sklepieniu Mimo to nie mogę go stracić Nawet z sennych wizji Nie może ot tak zagadkowo zniknąć Jak niespodziewanie wyłonił się Z marszczeń skóry Napiętej do szczytów Ciepła i sympatii Jednak podjąłem próbę... Zerknij bez pośpiechu Nie ma żadnego muru Pomiędzy światłem a cieniem Tylko pojedyncza linia Dzieląca pokój na dwie strefy Dookoła osobowości. I w lekko-skośnym oku Ujrzę magii połysk Głęboko osadzonej w białku Części zwierciadła duszy Odbijającego moją osobę Zatopioną w źrenicach Najpiękniejszego spojrzenia Wyznam Tobie Pragnę przedstawić Ciebie Malując o każdej godzinie Porze roku O dwunastej jest nadzwyczajne słońce Nagie promienie nagminnie wpadają do pokoju Wprost na Twoją grzywkę Zasłaniającą czoło Zawsze światło pada inaczej Jednak Twoje na mnie Zawsze tak samo Proszę załóż granatowe korale Będziemy zmieniać ich kolor Przy każdym pocałunku... Czasem boję się że powiesz Tu wyszłam wyjątkowo nierealnie Ale moja Droga Sztuka ma być Odzwierciedleniem prawdy Zbyt wielka Często boli
  2. Epicentrum Poszarzałą nocą słuchałem pozytywnych odpowiedzi By zakorzeniły się we mnie I działały jak matryca pamięci Ostrzegając, że jak mistrz Schumann Czyścił klawisze to potem Wyczyścił życie również z siebie A w mej pamięci Wiedeń Światło wczorajszego dnia Rozbrzmiewały walce Straussa Całe miasto tańczy we mnie Zdarte z murów marzenia Kompleksy z duszy wyszły na wierzch Na bezlistnych drzewach kruki i wrony Rozmawiają o śmierci W mej pamięci Wiedeń Dzielnice utrapienia Cichły walce Straussa Rosły symfonie Mahlera W jaskini mej duszy Klimt ubiera farbami kobietę Nie Danae, Nie Atenę, Ani femme fatale... Dzięki Freudowi Odkryłem dobrą technikę Obgryzania paznokci aż do krwi, Która wlewała się do brudnej rzeki W mej pamięci Wiedeń Zamazany horyzont pragnień Zaślubiny nieba i piekła Scalenie tożsamości Krótkie słowa niepewne jutra Wiosenne pożegnania Przed wejściem maszerujących nazistów Do schorowanego miasta W moich myślach Wiedeń Serce miasta bije mocniej Epicentrum ubiegłego wieku Klątwa mojej duszy Piotr Wildanger
  3. Noc Otwórz drzwi I pozwól oślepnąć Nocą Noc jest bliska Bez nagiej twarzy Przy łaknącym błysku w oczach Rodzi się bez mimiki W dzień na Broadwayu Sterty masek Aktorów Anty-terrorystów Morderców Jest już noc Która tka podszewkę ciemności W aksamitny unik Obnażeń twarzy nagości Można zdjąć maski Jak ślepcy Poruszamy się doliną życia Wśród anonimowych listów Do nikogo Niemi i Głusi oddalamy Pazerny w barwy dzień Który skrada się Kiedy wreszcie usłyszymy Własne imię I dotkniemy Dłoni policzka ust By zasmakować dnia w nocy Poczym uciekniemy Przemijając Kiedy klepsydra pokaże Już czas A teatr będzie trwać nadal W metaforze obnażonych twarzy Zamknij drzwi I pozwól oślepnąć Nocą Październik 2007
×
×
  • Dodaj nową pozycję...