Teatr eksperymentalny Na widownię wprowadzono mnie w zupełnej ciemności uczyniono aktorem choć tego nie chciałem, bo przestrzeń jeszcze ciemna była sceną, potem w opętanym migotaniu świateł obok mnie, bliscy nieosiągalni przebiegli niż wszyscy, których kochałem mężczyźni kobiety nadzy i ubrani tak jak tylko ja mogłem ich poznać żegnający mnie na dworcach uniesieniem dłoni z uśmiechami mającymi ukryć zdradę mówiono sobie słowa co miały mnie zabić. Może potem właśnie oni niewidoczni stali mi się publicznością. I ja nie spałem wszystko było prawdą, nie krzyczałem z bólu, już nie mogłem uciec. Światła zgasły, jestem sam w ciemności bo wszyscy odeszli i nie ma znaczenia czy zamykam czy otwieram oczy.