Smętny wieczór, samotny wieczór,
gdy zapad zmrok brak mi tchu,
sam siedzę jak posępny posąg,
wokoło mnie jak by zjawy,
szepczą na ucho, zimny oddech kładą,
pustka ogarnia, bezsilność rozkłada,
strach poruszyć ciszę, serce łomocze,
ciemność powoli dusi, myśl sie kołacze,
dziś już koniec? jutro wzejdzie znów słońce?
nadejdzie lepszy dzień? a może ciemne moce,
zniszczą ostatnią nadziej,
ze lepiej się podzieję,
lecz kiedy kwiat miłości,
rozwinie swe płatki namiętności,
w tem każda ciemność musi ustąpić,
serce mocniej zabije, uderzy jak dzwon,
poruszy ten posąg i cierpieniu zagra won,
cierpliwość wynagrodzi,
zstąpi w ten czas szczęście i ból schłodzi,
bo MIŁOŚĆ jest wiosną uczuć.