Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

up72156

Użytkownicy
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez up72156

  1. L u l a j ż e J e z u n i u Moje dzieciątko moje ziarenko Skąd się znalazłeś mi nagle w rękach Zrodziłam ciebie w niedobrej chwili Zaraz się z zimna pewno rozkwilisz Choć święta płynie krew w twoich żyłach Tak cię ubogo matka powiła W stajni za miastem wśród gwiezdnej nocy Ani pościeli ani pomocy Ani cię mogę okryć pieluszką Ani wykąpać w wodzie ciepluśkiej Ani kołyski nie ma bujanej Jeno cię złożyć mogę na sianie Jeno otulić cię mogę chustą Byś przy mym boku syneczku usnął Jeno bydlątka jeszcze poproszę By cię ogrzali swym ciepłem troszkę Przez szparki w dachu zagląda miesiąc I się anieli z narodzin cieszą Radośnie mruczą przy żłobie wołki Pod strzechą budzą się i jaskółki Słuchaj kruszyno głosy w oddali Niebo jaśnieje łuna się pali Goście przychodzą w odwiedziny Pasterze z psami nie kto inny Patrzcie patrzcie podziwiajcie Jaki śliczny śpi w ramionach Gdy dorośnie chwałę znajdzie Czynów wielkich on dokona Dusza moja jak radosna Że poczęłam to maleńkie Oby tylko zła nie doznał Pana o to proście pięknie Matko matko przyjdą troski Cierpiał będzie syn twój boski Dzisiaj ciesz się narodzonym Cały świat bije pokłony
  2. T w a r z n a ł o n i e O jakże bym położył twarz na twoim łonie I pieścił ten guziczek słodki nieskończenie. Od tego arcydzieła nic mnie nie odgoni. Będę chłonął rozkoszy twojej każde drgnienie I sam doznawał wzlotu duszy pod niebosa, Upijał cielesności wonny powiew kwietny. Powieki niech zasnuje łez dziękczynnych rosa. Pochłonie nas wspólnota niechaj wieloletnia. A stały się początkiem spojrzeń wspólnych więzy. A stały się początkiem prozaiczne słowa. Niełatwo nieśmiałości było przezwyciężyć, Chociaż nam na obliczach uśmiech zakrólował. Dotyki wspólne dłoni wcale nie za częste, Które’m wreszcie odważnie pocałunkiem muskał. Spojrzenia nieraz chmurne uznałem za klęskę. Wyrazów przyzwolenie śledziłem na ustach. Najlepszym przyjacielem wspólnych wzlotów, taniec! Pierwszym stopiniem zbliżenia, szeptów chwile pierwsze! To już najkrótsza droga, by przyszło kochanie. I narodziły w nas się najpiękniejsze wiersze. W jaźni zakiełkowały słowa jak kajdany I wypłynęły nocą dwojgu pod jabłonią. O jakże ciebie kocham. I tyś jest kochany. W Edenie zamieszkamy, moja przy twej skroni I będę głowę składał miłośnie na łonie, Uroki chłonął ciała, wzbudzał drgnienia duszy. Gdy wzlecisz ku niebiosom, do nóg się pokłonię. I jeszcze wciąż i jeszcze, nieskończenie kusił. I wlewał eliksiry do utraty tchnienia, Aż dni się nam wyczerpią, nastąpi skończone, Radosne miną noce, rozdzieli nas ziemia I tylko ognik jasny przy wieńcu zapłonie.
  3. @Gosława @Gosława @Gosława @corival @up72156
  4. Zagubione ramię Kto odnajdzie, bohater, ramie nadobne, Abym mógł cierpieć, kształtem urzeczony linii. Schowane w mule mrocznym, morskim grobie. Boskiej bogini. Barbarzyńca niepomny świętości świątyni, Mury rozwali i postać zbezcześci. Kochanką ziemi staje się bogini. O cześć ci !! Aż odnajdzie oracz, władający pługiem. Zamiast w świątyni stawić, darem dla żeglarza. Nadobnej staje się właściciel drugi. Nieszczęście się zdarza. Odzyskać pragnie tą, co z jego świty, Neptuna mórz władcy, a z Parnasu ona . By jej nie tracić, korab jest rozbity. Ocalona. O śmiałku morski, ramię odszukawszy, Niech by świeciło, jak kibić jej w bieli. Imię zapiszą twe w księgach na zawsze. Radość czcicieli. .
  5. up72156

    Makabreka X

    Skazańca wiedli pod gilotynę Miał ten skazaniec radosną minę Bo sobie założył Na szyję obrożę Która uchroni od bólu krztynę
  6. up72156

    Makabreska IX

    W grobowcach leżą resztówki przodków Tych przenajświętszych i tych wyrodków W niebie z nich anioły W piekle w kotle smoły Tacy jesteśmy już od zarodów
  7. up72156

    Makabreska VIII

    Do tańca prosi panna kostucha Namawia abym wyzionął ducha Takiego wała Nie doczekała Niech z innym sobie w tańcu pogrucha
  8. up72156

    Makabreska VII

    Kiedy tłumaczę nikt mnie nie słucha Za każdym chodzi z kosą kostucha Jak kosą machnie Coś w szyi trachnie Noc zapanuje ci w oczach głucha
  9. up72156

    Makabreska VI

    Kiedy przychodzi do cię koścista Za szyję mocno kostkami ściska Ani nie krzykniesz Gdy zatka grdykę Na pożegnanie da jeszcze pyska
  10. up72156

    Makbreska V

    W tej makabresce tę prawdę poruszę Ratujcie bracia swoje grzeszne dusze Bo przyjdzie pora Fora ze dwora W piekle przechodzić będziecie katusze
  11. up72156

    Makabreska IV

    Zdarzyło się kiedyś na mojej stypie Jakiś żałobnik mnie w pięty szczypie Zadaję cios Mu prosto w nos Zdumiony ku mnie oczami łupie
  12. up72156

    Makabreska III

    Bardzo mi często się przydarza W nocy przechodzić koło cmentarza A tam czarty Grywają w karty I to mnie do nich niezmiernie zraża
  13. up72156

    Makabreska II

    Krąży po ziemi diabełków tłuszcza Żadnej istocie ta nie przepuszcza Ulegną i święci Gdy diabeł nęci Grzeszników pełna pustynia i puszcza
  14. up72156

    Makabreska I

    Przy mojej trumnie palili kadzidła Było przyjemnie że rosły skrzydła Unoszę się w niebiosy Aniołów słyszę głosy Ziemska mi egzystencja zbrzydła
  15. Pierwsze słowo Nieme Gest pożądany Pukanie Pierwszy znak Rozmowa na jeden głos Pierwsza kołatka u wrót U sznura Gdzie żagle pościeli Wśród pochyleń Uniesień Osiągają pożądaną kruchość Tam wspiętej baletnicy Gdy sprężona Obłok kolejny poddaje Pod pieszczotę wiatru Tam właśnie Zakołacze wpierw nieśmiało Powtórzy potem echem głębszym Pierwsze pukani Rozmowa na jeden głos Odtąd zaczną się wsłuchiwania Dzielenie czasu na cząstki Aż cierpienie przemieni wszystko W nowy początek Szczęśliwe cierpienie I niepokoje Czy nie wzeszło zmierzchem milczenie A gdy ujawni To nowe wydarzenie U kresu dnia Powie TO tu to tu Razem wyłowią falę zza świata Jedna Błysk krótki Druga Echo Tarcza łowi Myszkuje To tu to tam Krąży po ciepłej czaszy Niech jeszcze zabrzmi żywa perkusja I się rozleje bania Ciepła Wir oszalały Jest jest jest Splotły się te ich dwie Razem myszkują Aż do wzniecenia fluidów Potoczy się kula miekka Promienistość o stu szpileczkach Magnezja z wonią kadzidła Wybuch i długa poświata Węzeł splatany z zapewnień Wciąż i wciąż To był Aplauz Adoracja Uwielbienie Dane sobie Za sprawą Liczenia do trzech
  16. Do Kolegi Sztachety. "Jeśli o niczym Nie musi być dobry" Oto mój dowód I: Biorę czysta kartkę z zeszytu. Ważę ją na wadze analitycznej. Zapisuję na niej wiersz o niczym i ponownie ważę.Waga się nie zmienia, mimo tak dokładnego ważenia (sprawdziłem). Wiersz ten zatem nic nie waży. Wiersz o tak niskiej wadze, bo żadnej, nie może być dobry c.b.d.u Dowód II: Pytam kolegę: Źle się czujesz? Co ci jest? Odpowiada: Nic mi nie jest! Czy może być stan, że komuś "nic nie jest"? Czysty purnonsens. Zatem "nic" nie jest czymś dobrym i wiersz o niczym nie jest czymś dobrym c.b.d.u. Serdeczne pozdrowienia i dzięki z miłe słowa dla wszystkich. up72156
  17. Dziwaczna to mowa Szeleszcząca liściasta Śmiechu warta u obcych Kaleczona przez swoich Pełna komplikacji Choć swobodna w składni Pewnie to zaleta Nie śpiewna jak ruska Nie gładka jak galów Ale nie groźna Jak szwabska Kto ja wymyślił W niej szmer strumieni Szelest wiatru wśród trzcin Brzęczenie trzmiela Na brzegu wiersza W krtani cudzoziemca Grzęźnie trzaskiem Łamanej gałęzi My niewolnicy tej mowy Skazani na izolację Wyrodna mowa Niektórzy ja chwalą Pełni zachwytu To ksenofobia Jakaś pomyłka Taka mowa to nieszczęście Zapora izolacja Warta drwiny cudzoziemca Oto jaka jesteś Kto mi zaprzeczy Nie spostrzegł jeszcze Pisarczyk żaden Tej żenującej właściwości Mówiąc wprost Bez żenady i zaprzaństwa Cóż za język Jak zepsuta maszyna Nienaoliwiona Można bez końca smuć zarzuty Na tym poprzestanę Bo mi w końcu żal tego wynalazku Naszych przodków praszczurów Z lesistych ostępów Piszę bez rymu rytmu Rymy się wyczerpały Rytmy to staroświecczyzna Wiersz byle jaki To nie wszystko Mowa wyrodniejąca Plugawiona co krok Przez jej nosicieli Coraz uboższa Zachwaszczona Nie giętka Jak zeschłe ciasto Co je piekarczyk nie wczas Usunął z pieca Dostałem ją w spadku Kocham jak matkę Która nie musi być Urodziwa
  18. To jest wiersz o niczym Język tysiące słów Słownik obszerny Słowa na a b ...z Coś znaczą Można je składać I tak i siak Z sensem lub bez Napisali tysiące wierszy Każdy o czymś Nikt nie napisał Wiersza o niczym Więc spróbujmy Jeśli o niczym Nie musi być dobry Nic na to nie zasługuje Może być bez rymu rytmu Metrum średniówki Byle jaki Jak ten Skoro jest o niczym Niełatwo napisać wiersz o niczym Wymaga namysłu Też inwencji Wielu dni medytacji Też przeróbek jak ten Musi jakoś wyglądać Mimo wszystko Nie może być zbyt długi Skoro jest o niczym Bo będzie o czymś A ma być o niczym Czy naprawdę da się sklecić Wiersz o niczym Skoro można o czymś To i o niczym Skoro można To nic zapewne jest czymś Tylko czym Skończmy już O niczym nie można zbyt wiele
  19. W r z e s i e ń Świt piękny świt piękny Świt piękny świt piękny A drogi nasze jakie A nasze drogi jakie A drogi nasze grząskie Pod lasem krwią broczył A drogi nasze swojskie Przyjaciel Chwytają za chodaki Bielą przepasze Te drogi żołnierskie Dźwiga przez chaszcze Unosi na barkach Wąż pełznie wśród kurzawy Sam klęka i pada Tumany śle wełniste A łyk z manierki Rozsiewa je po rżyskach To dar jest wielki A świt mu z tyłu wstaje Taczanką uwozi Na to spotkanie krwawe I wraca gdzie groźnie Ą świt mu z tyłu świeci Na to spotkanie bliskie I wraca wraca Na to kąsanie święte Z bólem w tornistrze Na ten ostatni Świt wstaje pośród błysków Ojczysty wystrzał To nie są na pogodę Dalekie błyskawice Drogi są smutne To nie są burz zwiastuny Drogi są ciężkie Nie przyjdą czułym chłodem Tabory ciągną To werble od zachodu Nie zwycięskie Świt wstaje krwawą chmura Wiązała ich w węzeł Wąż pełznie pośród chrzęstu Uroda opłotków Wąż pełznie wśród turkotu Brzęki wiązały ich kos Wrogowi stanie murem I pod obrazem Panny modły Nie zbraknie w piersi męstwa Wiązała ich ława Krwi nie żal ani potu I pieśni zwrotka Gromnicy przedśmiertnej Zeszli się z siół Kapiący wosk Z krańca i krańca Wątłych miasteczek Jesienna miedzą Węzłem ich splótł Dwaj cali w powrocie Ojczysty ból Sąsiedzi W ziarnka różańca W boju i pocie Wracają podparci Idą z Dąbrowy Wracają bez tarczy Ida z Lipnic Bądźcie nam zdrowi Wiążą ich groby Sypane przy ścieżkach Ida z Zalesia W krainie świtu Wólki Węglowej W krainie zmierzchu Że patrzeć chce się Blizn pełne naręcza Troska nad padłym Znad rzek i grani Przez taka przyjaźń Bracia ojcowie Wróg brata nie zabił Malowani Jesienną miedzą Mija świt pierwszy Dwaj w rogatywkach Mija świt drugi W opłotkach smutna Związani pługiem Radość tryska Związani wierszem Od kos sąsiedzi Ojczysta troską I bracia w boju Swej powinności Bez tarcz wrócili Dziś muszą sprostać Ku domom swoim Mija świt trzeci Dłonie od pługa Mija czwarty Dłonie od pióra Trwają uparcie Nie spoczną długo Wzniecą bój wtóry Mija świt piąty Braterstwo święte Szósty siódmy Zwiąże w różaniec Czerwienia się grudy Szable dobędą Dzieciom i wnukom Mija ósmy Na przetrwanie Do Panny Świętej Modły wznośmy 1989 up72156
  20. Jana ślad na posadce W bazylice Organy śpiewały wtedy W zachwycie Wieczorem bal skrzypcowy Barwi ciszę Koncert na cztery dłonie Kołysze Stos wielotonny jego Biografii Każdy nasz smutek koić Potrafi I synów umuzycznił Po bachowsku Potomni równi ojcu Po prostu Gdy nam duszę obejmą Mroczne cienie Może nas fuga strzelista Przemieni Niechaj mi w najważniejszej Bytu chwili Los ostateczny toccata Umili
  21. Zasłużona kara Za te herezje Diabeł cię zje Polska specjalność Skuteczny cios Dokopać leżącemu językiem Coś z warzyw Jest zaiste wielką postacią Mały korzonek pod obfitą nacią Przestroga Każda idea ma apostołów Są to jednak najczęściej judasze Kuszenie Diabeł dyżurny szepce mu do ucha Módl się o jego zgubę Pan Bóg cię wysłucha Uwaga totalitarysty (i moja) Demokracja to przejaw wady ludu Więc cieszmy się Pociecha wielka W bliźniego oku belka Aniołowie po polsku Cudze sukcesy podcinają nam skrzydła Stąd tylu upadłych aniołów Powszechne Umizgał się do Pana Boga Licząc na władzę Modlitwa Modlę się o koniec świata Bo zniszczy moich wrogów Spuścizna Ruszali z posad bryłę świata Została po nich pamięć kata Aforyzm- mądrość w pigułce Ps: "Najkrótsze bajki" przez pomyłkę nowicjusza wpisano do prozy up72156
  22. Wstęp do bajek Chcecie bajek Oto bajki Na przywary To nahajki Konik polny i mrówka Drwił konik polny z mrówki Że z niej wół roboczy Wołek przezimował Konia robak toczy Lis i kruk Lis chwali kruka Z dziobem pełnym serka Oklaski dla kruka Dla lisa wyżerka Zajączek jeden młody Nie licz na przyjaciela sąsiada Gdy ci pies kuperek zjada Lis i czapla Lis i czapla pija z dzbana Lis trzeźwy czapla pijana Lis i czapla jedzą z półmiska Czapla głodna a syty liszka Komar i mucha Przyganiał komar musze Że lata zbyt nisko Zamknął paszczę Wpadając w ognisko Dąb i trzcina Dąb się chwalił trzcinie Nikt mi nie da rady Wicher trzcinę przygiął Dąb wyrwał z posady Mysz i kot Nawracała mysz kota Wychynąwszy z norki Dziś za nią towarzyszki Mamroczą paciork Wilk i owce Wilk zjadał owce Z tego sie spowiadał Wybaczały aż żadnej Nie zostało z stada
×
×
  • Dodaj nową pozycję...