Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

VeritasJoanny

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez VeritasJoanny

  1. poprzez gąszcz zduszonego świata, poprzez góRy plastikowych miast, między siostrą, która bije brata, a złOdziejem śpiewającym psalm. do boga. idą dusze obolałe, wymęczone i Zszarzałe, pewnej swej wartości w niebie. ciała ich gniją w glebie. przez szatana. czynili zło bliźniemu swemU, krzywdzili naszą Matkę ziemię, lecz nikt nie zadał sobie pytania: czy to wszystko naprawdę istnieje?
  2. Dziękuję za pochwałę :) Też myślałam żeby zostawić tylko dwa pierwsze wersy, ale ostatecznie postanowiłam dopisać kolejne dwa, ponieważ miałam cichą nadzieję, że rymowanka zabrzmi jak fraszka :) Za dobrze nie orientuję się w dziedzinie poezji, więc jak na razie są to bardziej próby aniżeli pisanie "na poważnie". Jeszcze raz dziękuję za ciepłe słowa, podbudowały one moje chęci do pisania :)
  3. Idzie baba drogą równą, zagapiona w siną dal, Nadepnęła nogą w gó*no, a nie było nigdzie traw. Więc złapała za fartuszek i wytarła szybko but, lecz zabrudził się koniuszek, dookoła niej był smród.
  4. Dziękuję Elu za miłe słowa, lecz osobiście uważam, że ów wytwór ma wiele niedociągnięć tudzież prosiłabym również o krytykę, której obojętna nie będę, gdyż chciałabym podszlifować moje poetyckie wymowy :)
  5. Krzyk wypełnia usta me. To modlitwa błagalna. O życie. I o życia trafny bieg. Aby serc nie zasypał. Cierpienia śnieg. Aby ten pisk. Nie zamienił się w skrzek. Aby uśmiech trwał wiek. Taki jest lek. Którym nie udławię się. Który nie zabije mnie. Tylko pomoże. Przetrwać lata te. Piękne niczym róże. Bez kolców. Niezapomniane niczym rozlana krew. Bez bólu. Niepowtarzalne niczym chwile. Bez zmartwień. Wspomnienia. Zawsze w sercu mym. Na zawsze.
  6. Widzę biel sukni archaniołów. Do nieba niosą mnie. Dookoła pustka. Otwieram oczy szerzej. Wszyscy klęczą. Przed śmiercią. Dalej stoję. Nie boję się. Łzy kapią. Na posadzkę. Z ludzkich dusz. Śmierć podchodzi bliżej. Patrzy się na mnie. Oczy ma jak szafiry mroku. Kochasz? Tak. To dlaczego zawiodłaś? Wtem rozlega się krzyk. W pustce. Zamykam oczy. Śmierć wciąż w moją stronę kroczy. Ona płacze. Matko. Czy to ty? I przetarła moje łzy. Czy ja żyję? Tak. Umarłam. Słońca już brak.
  7. Brzemienna noc o życia klęskę błaga. Zapala gwiazdy na niebie i płacze. Krzyk jej nie pomoże. Uwolnić się. Od monotonii. Od codzienności. Od tego co zawsze. Co to? Ktoś na ziemi klaszcze. Podziwia. Pewną duszę. Tam na górze. Leżą białe róże. A ja zasypiam. W swoim grobowcu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...