Łzą radości, którą wicher suszy
Tęczą kolorów na każdy dzień
Nadzieją jutra, marzeniem nocy
Okruchem szczęścia, przerwanym snem
Ja będę drogą, po której chcesz kroczyć
Studnią zagubionych słów
Pierwiastkiem Ciebie, który chcesz poczuć
I drogowskazem na rozstaju dróg
Ułudą, marzeniem, wyobrażeniem
Nimfą poranka, kiedy jeszcze śpisz
Chwilą ulotną, myśli tchnieniem
Muzyką, o której śnisz
Prośbą wewnętrznego głosu
Kiedy z poduszki podnosisz skroń
Nagłym ciał zjednoczeniem
Gdy pożądania poczujesz woń
I kroplą potu, źródłem zmęczenia
Esencją przeszłych chwil
Czarą rozkoszy, szeptem spełnienia
Imaginacją, mgłą jutrzejszych dni
Ja będę ciszą, falą uniesienia
I żarem w sercu, ogniem dnia
Aniołem nagłego zapomnienia
Miłością, co na ustach drga