Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piotr, Aleksander Koza

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Piotr, Aleksander Koza

  1. Epitafium dla rycerzy Szarych Szeregów Słońce tumanami kurzu zasnute Noc oświetlona łunami wybuchów Szańce pełne jęków granych na półnutę I pamiętnik pisany krwią pokolenia Kolumbów Ach, me serce tak tkliwe nieskore do wrogości Wydane na tak wielką próbę niecnego świata okropności Wiek bez miłości, bez wierności Czas zapełniony ubytkiem wolności Temu skrawkowi ziemi duszę mą oddałem O każdy kąt ojcowizny walczyć wciąż chciałem I noc nadeszła, ciemna i głucha na krzywdę W której syn tej ojczyzny ruszył na bitwę I choć wiosen tak niewiele w życiu swym miałem Oddałem życie za to, co chciałem Teraz przyszło umrzeć na gruzach Warszawy, Lecz na wiele pokoleń być zapamiętanym. I tylko ostatnią prośbę mam w tym liście Przyjaciele drodzy na mogile mej napiszcie ,,Tu Szarych Szeregów rycerz mały leży Lecz jego serce dla Polski należy
  2. Nie wiem jak rozumieć Twoje słowa. W pozytywnym aspekcie czy negatywnym?
  3. Erotyk I A my sami sobie zostawieni Bez publiki, bez fleszy blasku W łożu historii, o której nikt nie pamięta Lub wszyscy z pamięci wymazać wnet chcą Stoisz naga, tak delikatna i bezbronna Kaleka kłamstwem i zawiścią twych dzieci splamiona Bliznami wojen, i bitw przegranych Brudna pyłem i krwią swych wnuków na śmierć wydanych Ojczyzno Kochanko najdroższa, Serce w Twe dłonie oddaje Oraz me życie, co tak niewiele warte Me myśli i me westchnienia By wrócić w krainę wiecznego istnienia Ukochana, co niewolą twe dzieje spisane Bo umrzeć dla Ciebie to nie konieczność smutna Leczy przywilej, co choć nieszczęśliwy To wypełni mego życia karty Elegia o Mistrzu Baczyńskim Elegia o mistrzu Baczyńskim Ruiny stolicy, szarą mgłą zasnute Czerwienią pożóg widnokrąg ogarnięty Krwią bohaterów skąpane ulice I z każdej strony dobiegają tylko ciche lamenty Krzyk i rozpacz wszystko otacza Śmierć zbiera okrutny plon I na barykadach pokolenie Kolumbów tkwi W tragedii powstania poeta chwyta za broń Choć słowem walczyć powinien wciąż Tęsknotę za wolnością w jego sercu Boże schroń Nagle w jego piersi złowieszcze utkwiło ostrze Zimno przeszyło całe ciało Śmiertelnie raniony pada na ziemie Oddaje dusze, serce i ostatnie piękne wspomnienie Ballada Romantyczna Cierpienie, ból rozpacz, przygnębienie Słów tak mało a uczuć tak wiele Choć odeszłaś w krainę wiecznej mgły To Twój dotyk wciąż czuje na ciele mym Lat pięć od tragedii tej wielkiej już mija Ukochana dlamnieś ty wciąż miła W serce twe jak strzał zdradziecki Padłaś, a w twych oczach żal i wielkie męki Noc już zapada nad borem brzozowym Kościółek zmrokiem i mgłą zasnuty Grób Twój w zwiędłych płatkach róż pogrążony Wokół słychać tylko drzew smętnie szumiące korony Wnet szum ustał i krzyk las przeniknął Zjawa z mgły się wyłoniła Twarz jej biała niczym puch styczniowy Lecz znajoma jakoby z wspomnień straconych Krysiu, Krysiu ma piękna Nawet po latach wielu zapomnieć twej twarzy się nie da Smak twych ust słodyczą nieludzką spowijany Oczu twych błękit lazurem bogaty Lecz ona milczy , poświatą księżyca oświetlona Smutek na jej twarzy gości I cierpieniem jej oczy zajęte Dłonie mej ukochanej zimne niczym lodem przejęte Historia się kończy , lata mijają Na ściennym zegarze mija również mój czas Spotkamy się niedługo gdy dni się wypełnią I śmierci mej nadejdzie czas II Utwór Elegia o Mistrzu Baczyńskim , inspirowana piosenką J.Kaczmarskiego - Barykada oraz biografią wielkiego poety. III Utwór to efekt dokładnie 22 min nudnej lekcji języka polskiego.
  4. Podróż Do Boga modły wznosimy By podróży smak porucz znów Delikatną woń morskiej bryzy I powiew ostry górskiego wiatru Do boga modły wznosimy By podróż niebezpieczeństw i pułapek była pełna By otrzeć się znów o śmierć i smak życia poczuć Podróż gdzie w drodze do niebios, dłonią chmury rozdzierać i Ojca poczuć dotyk By zrozumieć sens istnienia I zapomnieć o cierpieniach tu na ziemi
  5. Elegia o mistrzu Baczyńskim Ruiny stolicy, szarą mgłą zasnute Czerwienią pożóg widnokrąg ogarnięty Krwią bohaterów skąpane ulice I z każdej strony dobiegają tylko ciche lamenty Krzyk i rozpacz wszystko otacza Śmierć zbiera okrutny plon I na barykadach pokolenie Kolumbów tkwi W tragedii powstania poeta chwyta za broń Choć słowem walczyć powinien wciąż Tęsknotę za wolnością w jego sercu Boże schroń Nagle w jego piersi złowieszcze utkwiło ostrze Zimno przeszyło całe ciało Śmiertelnie raniony pada na ziemie Oddaje dusze, serce i ostatnie piękne wspomnienie…
×
×
  • Dodaj nową pozycję...