A ja podchodzę to tego inaczej.
Podmiot liryczny jest osobą w raczej depresyjnym stanie z uwagi na to, że jest niekochany pomimo wszystkich usilnych starań...
Takiej osobie daleko do iskier i ognia, jest raczej jak kropla deszczu sunąca po szybie.
Z tego powodu zupełnie rozgrzeszam za brak fajerwerków na zakończenie.
Dla mnie wiersz ujawnia stan duszy człowieka zawiedzionego przez życie - ale nie neurotyka, który bije pięściami w ścianę - tylko szarego małego człowieka, który jak u Emily Dickinson znosi swoje trudy w spokoju i milczeniu, przynajmniej częściowo pogodzony z losem.
Wiersz ma swoją wartość i podoba mi się ten brak krzyku i lamentu...