
paweł maik
Użytkownicy-
Postów
19 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez paweł maik
-
dziękuje za ładny komentarz ale nie czuję się za dobrze pisząc wiersze białe dla mnie są one takie dziwnie takie inne wolę pisać coś takiego jak np. spacer
-
wchodzę do domu kolejny raz mijam to samo krzesło lodówce mleko to samo które kupiłem przedwczoraj ty wciąż siedzisz na kanapie a może to tylko twój cień włączam komputer nowa wiadomość jak miło któż mógł do mnie napisać to na pewno ty czekałam na wiadomość od ciebie chyba miesiąc cały no cóż ale to nie ty czas rozścielić łóżko i zacząć śnić
-
dziękuje za szczerość ale utorszsamiam się z tym tekstem pomimo że jest on tak "płytki" a może do tej pory nikt nie odkrył znaczenia tych słów prawda jest taka że nigdy nie spotkałem osoby dla której napisałem ten wiersz p.s wyobraźnia może być czymś więcej niż kolorystyką szarej codzienności
-
tak smutne są bez ciebie wieczory tak ciemne noce nawet świece świecą przygaszonym blaskiem szara smutna jesień za oknem z przerażeniem spoglądam w przyszłość zamiast szafy mam tylko walizki i torby wiecznie w drodze jak pies na wygnaniu pijając rano czarną kawę myślę tylko o naszym spotkaniu
-
jeżeli uważacie że ten wiersz jest do kitu to napiszcie proszę o szczerość
-
brak mi myśli w głowie pustka twe spojrzenie i te blade usta śniada cera lśniące włosy cierpię brak mi snu w nocy już nie cieszą przyjaciele chociaż mam ich aż tak wiele tęsknie do dziś czuję delikatność twoich włosów i słodziutki szept twego głosu
-
na początku to miała być fraszka zwykły humorystyczny wiersz ale dziękuje za słowa krytyki
-
dziękuje za dobre słowo ale ja tak pisać nie umiem jak wy wszyscy tylko sedno sprawy dziwnie rozumiem czasami mam tak że czytają wszyscy a oceniają głównie ja i moi bliscy pozdrawiam Paweł Maik
-
Maleńki wierszyk
paweł maik odpowiedział(a) na Ela_Ale utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
urzekłaś mnie swoim pisaniem szkoda że ja tak pisać nie umiem i nie wszystkie zawarte tu uczucia rozumiem ja jestem amatorem piszę od miesiąca a wiersze moje są proste ładne bez negacji i nadmiernej afirmacji lecz czasami przy późnej porze ulegam metaforze -
gdy nocy toń na ziemię zachodzi a słońce z okowów dnia się oswobodzi szeleszcząc z zwiewna na ucho zachodzi jak po omacku błądzący wzrokiem podążamy naprzód lekko chwiejnym krokiem bez początku i końca w horyzont wpatrzeni blaskiem księżyca dziwnie onieśmieleni wtem woń czerwieni sunąca wzdłuż Jaśmina bieli nakreśla kształty oddechu szmery odbicie blasku i dreszcz podniecenia lodowaty oddech w oddali nocy cienia
-
dziękuje za pochlebny komentarz już myślałem że kontynuowanie tej bajki to porażka a tu widać że komuś się jeszcze podoba styl mojego pisania pozdrawiam czytelników
-
cóż znaczą te słowa
paweł maik odpowiedział(a) na paweł maik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dziękuje jolu to naprawdę wspaniały komentarz mam nadzieje że s tymi uczuciami nie tyko ja się utożsamiam -
szeptem iskrzące w blasku nadziei spowite mrokiem przekłute cierniem stłumione śmiechem ludzi w oddali raz drżeniem wzrusza raz nęci ,raz pali
-
monolog o kiszeniu kapusty
paweł maik odpowiedział(a) na paweł maik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
twarde krągłości bezmiar przestrzeni oraz nicości spity trzaskiem spękanych włókien gryzący odór okraszony brzaskiem i chrupot unoszący wiatrem w oddali wszystkich rzemieślników nagle ospali -
to było lato była piękna pogoda lecz nie tak piękna jak tej księżniczki uroda a ona stojąc na balkonie sama swojego księcia wglądała ach książę ach książę a gdzie żeś ty -szlochała lecz książę w oddali nie słyszał szlochania swej księżnej w dali wpatrywał się w obłoki i rozmyślał gdzie się kończy ten świat daleki wtem brzoza z lekka zaszumiał wierzba płacząca swą łezkę uroniła a z tejże kropli nad potokiem postać księżnej się wyłoniła i z lekka osunąwszy na kolano kleknąwszy och jakże ona piękna jak cudne są jej oczęta niczym w stawie młodziutkie kaczęta wtem księciu serce zadrżało miecz w pochwie się poruszył zaczerwienił się sam od pasa aż po uszy cóż ty za zjawisko jaka piękność że przysłoniłaś mi cały świat a także całej nocy ciemność mój książ mój księciu jeśli chcesz mnie za żonę to przybądź -czekam w napięciu a książę nasz mili nie czekając zbyt długo zerwał się w tej samej chwili i pognał galopem a kopyta rumaka rozbrzmiewały łoskotem wiaterek złociste jego włosy rozwiewał a świerszcz na ramieniu wesołą melodię mu śpiewał i gnał tak przez pola ,lasy i rzeki aż zrobiły się mu na twarzy olbrzymie wypieki i stanął... strapiony nasz książę wielce jak się pokazać z tymi strupami swej przyszłej żonie i cudnej pani aż nagle przez las wiodła droga ciemny wtem wyskoczyli zbójcy z pod ciemnej gwiazdy a każdy z nich był okrutny każdy nie przyjazny książę jednak resztkę zimnej krwi zachował sprawił im taki łomot że nie jeden pod sukienkę mamusi by się schował po tej krótkiej przygodzie ruszył książę dalej swej księżniczce nie robiąc zawodu albo ( na przekór deszczowej pogodzie) a droga do pałacu wiodła przez bluszcze i knieje a w tych zaroślach różne licho się śmieje i różne psoty wyprawia nie raz w tych zaroślach zaginęła córka młynarza lecz książę nasz nie strudzenie swój cel sobie wyznaczył żaden bies czy licho jakie tego mu nie wypaczy gdy na rumaku gnając przez bory i lasy ujrzał nasz książę w oddali niedźwiedzi zapasy tak tym frasobliwie przejęty przystanął na chwilę zaciekawiony... który z misiów dostanie bęcki i tak podziwiając te niezwykłe widowisko nie spostrzegł jak kocur czarny niezwykle figlarny skubnął mu cholewki i przypięte dwie sakiewki ale gdy się zorientował kocur czarny gąszczu lasu już się schował wściekły książę zawył wniebogłosy oddaj kocie me cholewki oraz złota pełne dwie sakiewki jednak kota już nie było a to co dobre się skończyło cóż to robić teraz mam gdy na lodzie zostałem sam jak zapłacić gospodę książę pluje sobie w brodę aż tu nagle jaki kram smok wieśniaków gnębi tam a nagroda za łeb smoka nęci kusi chwyci książę za łeb smoka złapie ściśnie i przydusi smok się krząka chwieje dusi a nasz książę zadowolony mknie po nagrodę i do przyszłej swojej żony p.s czy kontynuowanie tego ma sens
-
patrzę na ciebie widzę swe odbicie młodzieńczych lata wspólne zabawy w piasku do dziś widzę to jak za mgłą na obrazku szczenięca miłość spacery po rosie w księżyca poświacie i sowy hukanie na gałęzi ciemnej w oddali mroku jak zjawy wołanie a my wtuleni w siebie w srebrzystymi kroplami rosy oblani błyszczący strumienia oddechem wezbrani trzęsący z zimna niczym osika na wietrze to była miłość prawdziwa miłość nasza miłość pokarmem była niczym dla płuc powietrze
-
cóż znaczą te słowa
paweł maik odpowiedział(a) na paweł maik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
miłość cóż znaczą te słowa dwa szybkie spojrzenia chwilę dłuższą milczenia rozmowa bez słów lepka wilgoć twych ust szybsze kołatanie serca dziwny ucisk w żołądku a może taniec szalony w mroku księżyca poświaty jak tornado wezbrany jak ocean wzburzony a w centrum tego szaleństwa dwoje ludzi zespolonych jednością ich pragnień na wieki złączonych -
jestem dziwny taki sam choć czasem inny bywam zachłanny spragniony miłości i smaku rozkoszy kawy porannej żądny bliskości ciała twojego braku rozsądku poczucia winy melodii serca swego wygnańcem zraniony motyl ulotny chwilą swego odbicia wiecznym skazańcem bliskość serca twego zaznać nie mogę gdyż tylko cienie zmącone gonie a oczy moje wpatrzone w twoje szukają iskry błysku nadziei że moje życie wkrótce się odmieni
-
nie widzę lecz słyszę amora strzał dudnienie jeszcze chwila a dotknie mnie miłości twej spojrzenie a ty nienawidząc siebie bez chwili wahania spojrzysz mi prosto w oczy i tłumiąc łzy radości zapomnisz o swej nagości a ja ustami w purpurze z miejsca twą niechęć do siebie rozburzę a sen byłby to piękny tak realny tak prawdziwy być może kiedyś się spełni mam tylko jedno ale... że nie wtedy kiedy będę siwy