Kiedy deszcz się w szyby,
jak w ręcznik, wyciera
Ziemia wzdycha ciężkim,
uporczywym chłodem
Na klatce schodowej
bezdomny się zbiera
Do wyjścia, chce uciec
przed strażą, patrolem.
Pewnie gdzieś na dworzec,
bo ten się wydaje
Podziemnym bastionem,
jakimś innym państwem
Które się ukrywa
przed każdym tramwajem
żeby się pojawić,
gdy wypowiesz nazwę
Ach my lepsi, mamy,
nasze domy, ściany -
Karmniki z cementu :
nich ciepło z grzejników
W pękającym tynku
spokojnie mijamy.
Ażeby zrozumieć, że
JEDYNA KORZYŚĆ
Z POSIADANI DOMU:
można umrzeć samemu
W cieniu ścian nie patrząc
nawet niebu w oczy.