Dobry wieczór Czy to pani Franiu?
Czy to w pani rękach gąbeczka oddaje się praniu?
Tak tu gawędzę przy wody czarnej na białe drzewko wylewaniu
Kogo pani przyprowadziła ze sobą?
Czy jest on osobą mi wrogą?
Patrzę na niego i siebie widzę znow
Powoli za klamkę pociągnij i wejdź bez bucików
Lecz jeśli złe masz zamiary
Proszę zwiń swe konary
Nie wymierzę ci kary
Ale wytworzą się niepotrzebne wywary
A z nich wydobywane śmierdzące opary
Swędzą rozdrapywane bąbelki po kłuciach zadanych przez komary
Cały rój jeszcze choroby na mnie nie przerzucił
Jakiś jeden sen zakłócił
Lecz do domku już nie wrócił
Boję się że przy łóżku zastanę lwa
Wbiję kły do serca
Zobaczę tylko cień
I zgaśnie mój sen