Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rexy Berserk

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rexy Berserk

  1. tu nigdy nie płonął ogień rewolucji nawet strajkować obojgu się nie chciało zdawkowy szczęk butelek góry zgniecionych puszek miały stworzyć pozory że coś posuwa się naprzód zamglone oczy otępiałe mózgi rozstania co dzień te same o godzinie policyjnej Fachowe tematy przypadkowych rozmów ale może to właśnie oznacza dzienną normę życiowego uczucia?...
  2. Cudowny klimat ma ten wiersz...
  3. strach spogląda z każdego kąta przeszywa wzrokiem błyszczących źrenic przeglądam się w zwierciadłach jego pustej duszy zaczarowanych otchłaniach niemocy uciekam na skrzydłach wstydu zbyt słaba, by jak najszybciej zwycięsko dobiec do mety roztrzaskać głowę o mur ograniczeń przypalam kraty ziemskiej powłoki zbyt nikłym płomieniem tli się moja wola lęk- niezłomny towarzysz strażnik więzienny duszy trzyma w kieszeni klucz do bram wolności gdyby go powalić wyrwać mu przepustkę blask spoza jaskini wypaliłby mi oczy (...)
  4. Myślę, że utwór lepiej by brzmiał bez rymów. Ciężko jest pisać rymowane wiersze bez uzyskania komicznego efektu... Pozdrawiam.
  5. (powstał: sierpień 2006 r.) Aniele Śmierci, Czarny Żniwiarzu, Dziwnie to zaprawdę umyśliłeś sobie! Ludzkie nadzieje składasz na ołtarzu Wraz z pochowaniem istot boskich w grobie… Zjawiłeś się nocą, gdy ziemia pachniała Akompaniowały owady w koronach Każda istota do życia się rwała Zanurzał się człowiek w pracy swojej plonach. Zły wicher śmierci twarz Mu owionął Urwały się Jego doczesne marzenia Wraz z Nim dobytek ziemski prędko spłonął Nadeszły chwile milczącego cierpienia. Łzy niepewności, strachliwe czekanie Powolne konanie wśród duchów migoczących Sprawiłeś nam długie, przejmujące łkanie I wspomnień bolesnych wiele wciąż żyjących…
  6. wiersz powstał w styczniu 2006 roku. Chodź! Przecież jest jasno Białogłowy księżyc z czarnymi oczami Skończył chmurną kąpiel Psy śpiewają piosenki w oddali Może w umysłu łańcuchach A może W Twoim pachnącym czerwonym słońcem Lesie. Chodź! Co z tego, że dla siebie nawzajem Zniknęliśmy na dobre W czarnym płaszczu życia? Odnaleźć się możemy Tak jak włóczęga Skonany znajduje Metropolię na skałach. Chodź! Chodź ze mną, tam gdzie plusk taboru Przyciąga piękności w kapeluszach ze słomy Tam gdzie las jest łaskawy A góry uprzejme Pójdźmy łamać suche gałęzie Do ognia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...