Nigdy więcej nie powiem
Że kocham.
Nawet teraz,
Gdy miliony obłąkanych sępów
Biorą cię za Prometeusza.
Bo przecież dałeś sercu ogień.
Nie patrz tak na mnie.
Nigdy więcej nie powiem ci
że kocham.
Moje słowa są martwe.
Ty też będziesz.
Jedna zapałka
Spłoniesz
Nie krzycz
Nikt nie usłyszy
Usta masz ulepione z błyszczących papierków
W które zawijasz cukierkowe gładkie słowa
Łatwopalny lep
Nie wyglądaj pomocy
Nikt nie przyjdzie
Jedno oko
Drugie
Zmierzchem wzrok ci zawsze płonął
Jestem czarownicą
Każdego chochlika umiem oswobodzić
Tamten co wieczór całował mi stopy
Teraz poliże twoje
Nie krzycz
Ognia nie zatrzymasz i tak
To nie zemsta
To czyściec
Zamykam oczy
Czasem nawet usypiam
Za zasłoną powiek
Nie widzę cię wyraźnie
Rozmyty kształt
Ciepły
dobry
Jak twoje dłonie
Myśl o Tobie
Jak kubek świeżych malin
Słodkich
Tajemnych
Dzikich
Jest styczeń
Maliny nie żyją