Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Beata Stępień

Użytkownicy
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Beata Stępień

  1. Na twoich kolanach jestem, kłębuszkiem ciepłej wełny. Swa nicią otulam ,oplatam-wiążę. Oczyma zielonymi ,zwężonymi kocio, z łagodną drapieżnością - bawisz się - igrasz, przyciągasz mocniej jeden koniec nici, a ja drugim końcem dziergam ci najcieplejszy - najdelikatniejszy sweter, którego już nigdy nie będziesz chciał zdjąć
  2. Pięknie to napisałaś-wiem co to strach,
  3. Bardzo dziękuję za wskazówki-ten wiersz tak sam się ułożył
  4. Pomiędzy słowem,a słowem jest myśl,dla której nie ma słowa, Chciałabym zatrzymać ją, posadzić obok siebie przy stole i poczęstować- jaśminową herbatą. Potem obrysować końcem palców kontur ust i pocałować, lecz ona-ta myśl między słowo,a słowo się chowa -tchórz
  5. Bardzo wierzę-dziękuję za dobre słowo
  6. Ustami swoimi piękne mówisz rymy
  7. Kochaj mnie świtem drżącego poranka, a ja nauczę się od zroszonych traw wilgoci twych ust. Kochaj mnie płatkami róż z wiklinowego kosza, a ja nauczę się ich zapachu,świeżości, barw. Kochaj mnie gwiazdami nocy ciemnej, a ja nauczę się przykrywać nimi jak kołdrą roziskrzonych oczu. Kochaj mnie drzewem jesiennym, wiatrem roztańczonym, a ja nauczę się z opadających liści potoku twych słów. Kochaj mnie muzyką ,bo cała nią jestem, a ja nauczę się głaskać ją i przytulać.
  8. Takiego wielkiego anioła nam trzeba-wielkiego, by skrzydłami swoimi zdołał objąć zmarzniętych wielkim chłodem ziemi. Takiego dobrego anioła nam trzeba-dobrego, co pobitych piekłem słów obroni dobrym słowem od słowa złego. Anioła nam trzeba-anioła olbrzyma, by był tam,gdzie słońce trawi ziemię, a nikogo nie ma.
  9. Czasem mi się zapomina ;) dzięki bardzo
  10. Brzozy-brzozy wysokie co wzrastacie nad rzeką-dom mój, miłość moja daleko-daleko. Kościół z płaczów uśmiechów maleńkiego człowieka Kościół z lśnień oczu mężczyzny, który już na mnie nie czeka. Słów zaklętych kościoły-rozstania i powroty Kościoły dni upadłych-noce nadziei potem . Dzwony biją na larum podeptanym kościołom, modlitw szepty uparte porannym zaniosą aniołom.
  11. Kocham ćię najbardziej najgłupiej najdelikatniej-szalenie Najczulej najzłośliwiej najwięcej najkrzykliwiej Śmiertelnie niedoskonale uparcie-wspaniale Każdym płatkiem Każdym liściem Każdym kolcem
  12. Mój most jest z jednego dotyku dłoni. Rozlśnil się nocą z ołowianych chmur. Rozbłysł z cichego westchnienia, niepewnych,drżących ust. Wątłą nić nadziei zamienił w mocny pereł sznur - A ty mi go na szyi zapiąłeś i lśni
  13. Pozamieniam słowa w iglastą trawkę szadzi na ogołoconych gałęziach zimy, albo w letnie cykanie koników polnych i zapach łąki niedawno skoszonej. Poubieram w zielonolistne koszulki,wiosenne nagie drzewa i rozwieszę słów pajęczyny pomiędzy czerwono-złote promienie słońca. -Trzeba zamieniać słowa, bo tyle w nich zgrzytu i brzydoty.
  14. Miała dwie niezapominajki i aksamitu trochę. Aksamitność nićmi jedwabiu przykrył na jeden guzik zapiął. Niezapominajkom dwa księżyce migotliwe podarował, aby bardziej błękitne były. Jeszcze stopy - stopy obuł w pantofelki perliste. Jak hinduska bajadera chciał by tylko dla niego tańczyła. Zaszeleściła jedwabiem uniosły ją lekko skrzydła motyla. Zdjął nici jedwabiu zzuł z nóg pantofelki dwa księżyce tylko zostawił. Kocham aksamit i błękit - szepnął...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...