Jak te liście
Chciałabym wirować na wietrze
Jak te spadające liście
Z życia czerpać kiście
Szczęścia I wdychac swieże powietrze.
Chciałabym mieć już to za sobą
Stać się zupełnie inną osobę
Ale stoję w miejscu, jak skała
Nawet ta rzeczka mała
Nie jest dla mnie do przejścia
Bo nie mam dobrego podejścia
Do tego co mnie otacza
I to mnie przytłacza.
Gubię się, walczę
Ale po co?
Wspinam się, staram
Ale na co?
Lecę i płaczę
Jak wierzba stojąca
Na skraju drogi
Samotna
Jak palec, opuszczona
W bezkresną miłość zapatrzona.