hmm...wulgaryzmy są potrzebne!!!może to kogoś zdziwić ale właśnie tak jest!:) np. Andrzej Bursa ma wiersz pt."Pantofelek" ostatnie słowo tego oto wiersza to "skur...ynie".. i gdyby tego słowa tam nie było to uwierzcie mi...byłby do bani...nie miałby takiego wydźwięku...ani tego "czegoś" co czuje się gdy się go czyta...ten poeta ma też inny wiesz o tytule "sobota" ostatnie wersety to zdanie podmiotu lirycznego: "mam w dup... małe miasteczka" w tym przypadku jest to samo...czy nie brzmiało by głupio gdyby autor użył tam wyrazu pupa lub pośladki? co najmniej idiotycznie...tak więc wulgaryzmy służą czemuś mają jakąś funkcję szokują, podkreślają, uwydatniają pewne rzeczy...chodzi tylko o to by nie używać ich nagminnie w życiu codziennym...to naprawdę nie fajne jak idzie się chodnikiem i słyszy za plecami "kur.. ten chu.. "itp. tzreba zwracac nba to uwagę inaczej stanie się coś "strasznego" tak przyzwyczaimy się do tych wyrazów że nie bedą budzić już kontrowersji...a po to chyba są..:)