Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

pan jowialski

Użytkownicy
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez pan jowialski

  1. Tytuł ironiczny,podobnie jak i reszta.Ktos zakpił z bogobojnego mędrca.Ale dlaczego to zrobił nie wiadomo,bowiem .Oczekiwany potop nie nadszedł.Myślę,że czasem każdy z nas czuje się oszukany,a los płata nam różne figle.Wiersz,moim zdaniem,ciekawy.
  2. Od dłuższego czasu cierpiał niesamowite katusze.Najpierw zdawało mu się,iż boli go ząb,a potem,że wszystkie naraz.Nie mógł się uspokoic nawet wtedy, kiedy jego dentysta stwierdził,że nic mu nie dolega.Nie uwierzył.Poszedł do następnego i jeszcze do dwóch innych.Każdy z nich stawiał taką sama diagnozę-wszystkie zęby były zdrowe.A przecież ból każdego dnia narastał,stawał się wręcz nie do zniesienia.Był tak natarczywy,że wypełniał wszystkie jego myśli,nie pozwalał ani jeśc, ani spac.To przez niego porzucił pracę,przestał dbac o wygląd i higienę,odbierac telefony i korespondencję,a nawet otwierac drzwi,gdy ktoś do nich pukał.Lezał na podłodze swego małego,ciasnego pokoiku w bezruchu,wpatrując się martwym wzrokiem w sufit i wsłuchiwał w głos swego wewnętrznego dyktatora.Nie miał siły z nim walczyc.Ogarnęła go całkowita niemoc. Ale kiedy ból sięgnął zenitu,postanowił usunąc jego przyczynę.Nie chciał dłużej tak życ.Nagle całym sobą zapragnął skrócic własne cierpienie.Wyjął więc z przybornika jakieś tępe narzędzie i zabrał się do wyrywania pierwszego zęba.Po chwili dał się słyszec zgrzyt.Ząb rozchwiał się,a potem wypadł na ziemię.W tym samym momencie krew trysnęła z dziąsła jak woda ze zródła i wielkimi kroplami zaczęła skapywac na podłogę.Do tej ,powiększającej się w mgnieniu oka kałuży,stopniowo,jeden po drugim,niczym drobne kamyki,wpadały kolejne zęby.Po usunięciu ostatniego,osłabiony upływem krwi,osunął się na podłogę.Zdawało mu się,że ból go powoli opuszcza Doznał dziwnej ulgi.Nareszcie stał się wolny.Pozostało mu juz tylko czekac na to ,co nieuniknione.
  3. Gdyby pan jowialski wiedział,że zwykła krowa wzbudzi tyle kontrowersji,to na swojej łące umiesciłby ...dwie krowy(żeby jeszcze bardziej przysłoniły całośc)
  4. Uroczy wypas ;] a taaaa poza wierszem, to od której do której się pasą krowy co by w jesieni mleko dawały , no chyba, że sie nie pasą, jak trawa mokraa :} hyy? Zakładam,że czytelnik jest inteligentny i skoro podejmuje próbę oceny utworów innych osób, musi wiedziec jakimi zasadami rządzi się poezja,a już na pewno,ze nie należy wszystkiego odczytywac dosłownie.
  5. 'Nie zabijam",ale i "nie ocalam", podobnie jak w Biblii(Objawienie Jana),nie jestem 'zimny"ani"gorący'.Bycie 'letnim'okazuje się byc najgorsze.Jestem za tym,żeby w wierszu niczego nie zmieniac, nie narzucac interpretacji.
  6. Czasem trzeba poczekac...Lubię proste i przejrzyste wiersze, które można ogarnąc jednym spojrzeniem.Sama też takie piszę.Z chęcią przeczytam kolejne.
  7. Kiedyś trawa była zielona w stokrotki i niezapominajki na mojej łaciatej od krów łące pachniała deszczem i słońcem jak krowa beztrosko pasłem się na łące Teraz nie ma już krów tęsknie za trawą zieloną pachnącą deszczem i słońcem chciałbym tak beztrosko móc znów paśc się na mojej łące
  8. Jestem uzależniony od życia od urodzenia pijany upity od wczesnej młodości chwiejnym krokiem rozkołysany a w mojej głowie ciągle cmi życie,pozwól życ! ot tak sobie nie bądż nałogiem mi
  9. Nie potrafię kochac papierowych słów szeptem składac w miłośc jak origami nie potrafię dosłownymi zbyt ustami Nie potrafię kochac karmic się solą łez zawieszonych naiwnie pomiędzy pocałunkami nie potrafię patrzec przymkniętymi zbyt oczami Nie potrafię tęsknic tak okrutnie by zapomniec o sobie zagubic siebie z roztargnienia nie potrafię jak Chrystus z miłości niezdolna zbyt do cierpienia
  10. Nie potrafię kochac papierowych słów szeptem składac w miłośc jak origami nie potrafię dosłownymi zbyt ustami Nie potrafię kochac karmic się solą łez zawieszonych naiwnie pomiędzy pocałunkami nie potrafię patrzec przymkniętymi zbyt oczami Nie potrafię tęsknic tak okrutnie by zapomniec o sobie zagubic siebie z roztargnienia nie potrafię jak Chrystus z miłości niezdolna zbyt do cierpienia
  11. Nadciąga koniec świata ziemniaki w garnku aż kipią z nienawiści Kain znowu zabił Abla Herbata stygnie w szklance Ptaki opuszczają gniazda powietrze gęstnieje komary tną na parapecie gniją pomarańcze słońce zachodzi krwią
  12. Najlepiej zmień cały wiersz,a nawet tytuł,wtedy wszyscy będą zadowoleni.U Szymborskiej i Wojaczka pewnie też się czegoś dopatrzą...
  13. Wiersz to nie rozkład jazdy,jego treśc nie musi byc adekwatna do rzeczywistiści.Więc niech inni się czepiają szczegółów,mi się podoba.
  14. coraz trudniej oddychac powietrze takie gęste słońce zapada się pod nogami stopy grzęzną w ciemności aż po szyję pustka dławi wypełnia płuca rozsadza myśli z bólu pęka głowa jak zepsuty zegar w miejscu staje serce
×
×
  • Dodaj nową pozycję...