" Mój dzień"
Dnia początek to oczu promienie
Które przez mgłę oglądają ten Świat
Widzieć się zdają długie ścian cienie
Które migocą jak blask złotych krat
Tak dobrze mi jest gdy zza okien szyb
Widzę dziwactwa porannych ludzi
Powolnym ruchem zrzucam z oczu sny
By chwilę potem móc się obudzić
Nawet nie wiem kiedy już jestem tam
Razem z wszystkimi zaczynam ten dzień
Tyle dziś spraw do załatwienia mam
Więc muszę tak bardzo pośpieszyć się
Idę prosto ulicą- wokół tłok
Wszyscy się spieszą bo czas ucieka
To takie monotonne- głodny krok
Bo tam za rogiem ktoś na mnie czeka
Pośród okien gdzieś pod materiałem
Fałszywi ludzie szczerzą zębiska
Pijąc ze szklanki juz zardzewiałej
Nie widzą, że pętla się zaciska
Liryczność ruchów w gazet tandecie,
W tym miejskim terrarium umila czas
Nikt nie chce wiedzieć, że na tym Świecie
Nie ma czasu na nic, nawet na strach
„Szybciej '', „nie zdążę'', „do jutra''- słyszę
W kolo mojej głowy tysiące słów
Przeszkody w tym biegu coraz wyższe
Wręcz stanąłbyś na głowie gdybyś mógł
Patriotyzm pięści w tym boju dnia
Na rynku hossy, bessy, sensacji
''Fin-de-siecle'' nadchodzi- to już jest czas
Uspołecznienia degeneracji
Z uśmiechem w oczach wychodzę z tłumu
Z pełną głową wspomnień spowiednika
Z dala od strefy miejskiego szumu
Mogę badając prostotę chodnika
Gdy otwieram zamek ten w moich drzwiach
I gdy przechodzę przez próg mojej twierdzy
Nie myślę o tym co widziałem tam
Śmiejąc się przy tym, że nie mam pieniędzy
Żegnam myślami ludzi Księżyca
Którzy nie zasną dzisiejszej nocy
Sytuacje zgoła ''nic'' podsycam
Robiąc z poduszką co w mojej mocy
Prosto z prześcieradła mojego snu
Wypowiadam niezależne słowa
Niepewność ruchów zaburza rytm tchu
Bo jutro dzień zacznie się od nowa