Mam na dłoni linię życia-
długa jakąs taka.
Linia kariery wróży bajeczne kiedyś
w zawodzie.
Ostatnia linia: całkowicie nijaka.
Reszta linii bez znaczenia-
zwykłe kresek powodzie.
Na tej dłoni kiedys trzymała Twoje serce
zamknięte w sobie.
Drżała moja dłoń z myślą
"co się z tego wykluje?"
Zastanawiałm się, czy czegoś źle nie robię.
Balam sie jak odpowiedzialna za cały świat,
ze coś popsuję.
To Twoje serce świeciło moja przyszłością.
Tak niepewne i bezbronne na dłoni biło.
Az się wykluło coś
charakterystycznego spontanicznością-
najpiekniejsze,co mi sie przysniło.
Jesień zamieniła się z wiosną
Nastapił wielkie serca bum.
Wykluło się serce ,wybuchło,
a ja radosna.
Nad wszytskim czuwał anielski tłum.