zataczam kręgi nad utopijnym skrawkiem
jeszcze niewypowiedzianego zdania
lecę cicho na palcach
by nie zbudzić rzeczywistości do życia
zapomnienie wzniesie na wyżyny obłędu
zaskakując dotąd nieznanymi emocjami
które zwiążą nowy dzień z teraźniejszością
strzępy porannej mgły
zmyją nocne wędrówki z poduszek
zagubiona pomiędzy tlenem a azotem
opadnę z hukiem
pod dokończonym zdaniem
a przecież mogło zabraknąć słów w słowniku