
Kudo Kuro
Użytkownicy-
Postów
17 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Kudo Kuro
-
Rozkoszą jest życie człowieka marnego przepełniony szczęściem bo pewny jest swego Wytyczną jest cel nieokreślony dąży do niego mimo że przeszklony oczekuję na szansę czyha cierpliwie mruży oczy parska wrażliwie cichutko szepcze słówka milutkie gładzi masuje i podszczypuje w uśmiechu wybranki odpowiedź zaklęta jej się domyśla postać przeklęta klątwa ta nie straszna wręcz błogosławi serce swe oddał imię jej sławi miłość wyznaje na różne sposoby patrzy na reakcję szuka ozdoby doznał olśnienia niespójne myśli stają w szeregu wiadomość podają obwieszczenie jednoznaczne wiele znaczące wcale nie kończące lecz startujące rozdział nowy mojego życia pt. obietnica odkrycia.
-
Myśl ma biegnie po głowie czuprynie uczepiła się silnie zostaje przy mnie otwarty umysł zamknięta dusza kolejna wyprawa serce wyrusza wzmocniona siłą motywacją przeżycie znalazło swój cel czy mi wierzycie ufny w ludzi naiwny do bólu przeklina innych rój pszczół w ulu Posłusznie potulny bez charakteru królowa jest jedna a ich jest wielu i to już zmierzch martwego portretu grubą kreską był namalowany zalany łzami swojego autora.
-
Nieskalany oblicza wzrokiem widoku szukając posłuchu chodzę po zmroku wpatrzony w siebie oczy zamykam idę prosto lekko utykam ulegam namowom głuchy w potrzasku chce być inny wstaję o wrzasku promienie słońca zwiastują odnowę szukając szczęścia łzy spływają życia historia zatacza krąg nowy gdy to nastąpi już będę gotowy.
-
W ustach ukryta potęga miłości tylko one znają tajemnice młodości pieczęć ta duszę chowa chroni serce tak, zawsze od nowa skłoniły mnie one do tego pocałunku złożyłem obietnice odstąpienia od pewnego porachunku czekam na ciebie już nie wiem jak długo wargi twe szepczą słodyczą pokryte tęsknie i wzdycham, ciężko oddycham puls rośnie policzki czerwienieją napęczniałe marzeniami, obrazami pełnymi szczęścia.
-
Ciężkie głowy wiszą podkowy zawęża się pętla na szyi Ostatni oddech chwytasz łapczywie wzrokiem sięgasz nieba Przechadzasz się myślą po chmur krainie to świat zupełnie nowy Pragniesz żyć jeszcze, pragniesz odnowy skazany a nie gotowy Ostatnia chwila, kurtyna opada dziwne zakończenia miewa sztuka zwana życiem.
-
Yggdrasill serca świat mój podtrzymuje ;]
-
Mrugnięcie oka spływa powłoka otoczka świata teraźniejszego mniejszego kłamstwa innego chamstwa nie dostrzega czegoś oczywistego Wpatrzony blisko myślami daleko zamkniętymi oczami widzę przewidzieć nie zdołam nie wiem czy podołam, zgoła myśl taka odmienna przepiękna prawda korzenie rozwija wbija się głęboko rozgałęzia dość szeroko by stwierdzić, że sama w sercu nie jest i musi się nim dzielić zazdrosna a jednak jakże radosna smutku już nie dozna bo widzi, że ma kto podlewać drzewo nadziei.
-
Dla mnie to nie bajka rzekła do mnie fajka popalając samotnie na rogu kanapy. Ochłapek ogryzka wpadł mu do pyska przypadek a może cel zamierzony. Mierzony wzrokiem pod pilnym okiem rozwijam swoje małe sekrety Powiesz o rety zgubiłeś monety nie jedną duszę za nie byś kupił. Człowiek się upił i stanął na brzegu fale rozbijają się o krawędzie istnienia Już nic tego nie zmienia i raczej nie zmieni. Połóż głowę na tej samej kanapie zaśnij, odpocznij i życiem nasiąknij.
-
Dziękuje
-
Czasami rzecz jasna wielka porażka trafi nas kiedyś strzała amora życia podpora z hukiem upada dalej niech spada losu fatyga marna jest szansa bo to jest farsa sznurkami trząsa tobą potrząsa marionetka na łasce czasu
-
Ciernia marzenie wypuszcza korzenie jedno pragnienie, wiele życzeń kilka słów świat bez głów człowiek czeka, liczy, pracuje jedno marzenie spełnia wyrocznia obłok światła w cieniu utkwiwszy szuka swej duszy pragnie katuszy nic go nie wzruszy droga ku szczęściu kolcami okryta żegnam się z wami uczuciem podszyta w to, że może być inaczej.
-
Losu igraszka życia porażka fraszką jest istnienie tworu dziwnego Nijaki człowiek błąka się po lesie ogarnąć nie może, pomocy brak myśli na wspak o końcu początkiem nowego starego zakończenie cierpienie drogą ku szczęściu wąską ścieżką w dół bez wsparcia kół długo trwać będzie przebyłem, odkryłem, wrócić nie chcę nie mój wybór lecz kogoś kto ma władzę westchnąłem i tchnąłem życie w promień światła który mi nową drogę wyznaczy nie znaczy to jednak, że ją znajdę.
-
W niebo wpatrzony gwiazdy liczę obserwują mnie z góry na dole pustki nie mam przepustki dostępu ni czasu tracę go by pójść za głosem nadziei w przeddzień dnia ostatecznego sensu szukałem, tego, jednego ciężka przeprawa przez muru betony zamykam oczy, świat jest spłaszczony Perspektywa bronią w rękach twórcy.
-
Świadczenie o istnieniu oznaką życia świata bez ukrycia drzwi na oścież otwarte marne powietrze przeciągu nie ma myślą nie sięgam maszyny czasu bez liku pomysłów zero rezultatu utknąłem, nie wierze wszystko stracone niech skróci ktoś męki mej postaci nie łatwo szczęście przychodzi szybkim krokiem nas omija nieliczni dogonić je mogą Ja nie wiem czy zdołam boję się dnia, który jeszcze nie nastąpił a już myślami ustąpił pola komu innemu, komuś kto nadążył. Pokój bez okien ja w nim zamknięty! Przeklęty ten, kto drzwi otworzy a jeszcze bardziej ten kto bokiem przejdzie.
-
Biegnę, uciekam nie patrze za siebie Płaczę, szlocham wciąż się śmieję Nie widzę, oślepłem podziwiam nadzieje Umarłem, nie żyje wstaje cierpienie Wołam, umilkłem cisza nastała Żegnam, nie wrócę końca koniec
-
Bo skłonności mego serca wszystkim były znane, kochać czy umierać a może dać za wygrane? i po prostu złożyć dusze na stole ofiarnym piekielnym nożem w pół ją przecinając naginając prawa tego świata już nie taka bogata serca mego dusza co wzrusza ramionami płakać nie przestaje bo czuje, że kończy żywot swój ledwo co zaczęty poczęty, kiedy ostatnio umierała.
-
Miłość, jedno słowo, tysiące znaczeń, jedno pragnienie jedno życzenie. Miliony osób jej pożądających, rządzących swoimi regułami, patrzących na tych co patrzeć nie potrafią. Miłość zaślepia, blaskiem oślepia, skrzydeł dodaje by wzbić się wysoko i upaść nisko. Tak to już blisko, ona nadchodzi nieprędko odchodzi, bo w tobie jest i ciebie... pragnie.