O MĘŻCZYŹNIE
W pustynnym żarze winy nieznośnej
Wciąż głowę odwraca poszukując cienia
I chce żeby grzech nie znikł bezowocnie
Chce nadać mu chociaż namiastkę znaczenia
Dlatego gdy wraca do domu z kwiatami
A Ty się uśmiechasz i nic się nie zmienia
On zamiast Ciebie cierpi, już spokojny
W ciernistych ogrodach wyrzutów sumienia
I pisze wiersze niczym nastolatek
Tapla się w banale, lecz bez uniesienia
Bo mimo, że żar pustynny pamięta
To strach go opuścił, nie ma zagrożenia