
Norbert Kuta
Użytkownicy-
Postów
29 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Norbert Kuta
-
Ballada o naturze seksu
Norbert Kuta odpowiedział(a) na Norbert Kuta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dawno, dawno temu Gdzieś w szerokim świecie. Opowiadał Dziad:” Czemu Wszyscy seksu chcecie.” „ Otóż z wami, to jest tak: Spicie, śmiejecie się, pracujecie. Kładziecie sobie krzyż na kark To wszystko wy już wiecie.” „ Oprócz tego” Mówił Dziad „ Dorastacie, się starzejecie, Lecz rodzicie się nie jak gad. Jak się rodzicie zara się dowiecie.” I powiedział Dziad mądry Jak dzieci się rodzą Potem szepnął:” Jestem głodny” I dostał dziad chleba z wodą. Siedzi więc dziad, żuje chleb, Wodą sobie zapija A ludziska:” Dziadu jak to jest? Czemu tak lubimy te chwile?” „ Ano właśnie, Dziadu kochany My wiedzieć chcemy Co w sobie takiego mamy, Że tak bardzo tego pragniemy?” „ Spokojnie, ludziska proste. Ja już nie taki młody. Dajta. Niech ja odpocznę, Bom się nachlipał wody.” „ Mów Dziadu! Nie mydl oczu. Czemu lubimy seks? Czemu mózg mamy w kroczu? Czy ty to wszystko wiesz?” „ Wiem!” Odrzekł Dziad. „ Już wam mówię wszystko. Kto lubi seks ten jest chwat, Ten jest porządne ludzisko. Kto lubi seks, Kto baraszkować lubi, Ten chłop modny jest. Ten winien się tym chlubić. Kto nie chce seksu wcale Niech nic nie mówi. Niech nawet nie wstaje, Bo ten właśnie jest głupi!” „ Ale Dziadu, my ciągle Nie wiemy dlaczego Tak bardzo nas ciągnie Tylko, właśnie do tego.” „ Przecież odpowiedź już znacie. Nie trza wam mądrego starca. Wystarczy, że się zapytacie O to, swojego serca.” I pytają się biedne chłopy Swych serc o tę sprawę. Lecz serca milczą jak groby, Lub uszy chłopów są cherlawe. Jeden tylko chłop usłyszał Serca swego odpowiedź: „ Coś ty se głupku pomyślał?! Że to się da powiedzieć?!” I rozeźlił się chłop srodze Chwycił Dziada za twarz, Powlekł go mułem po drodze I w daleki powiózł świat. Norbert Kuta -
Ballada o Samsona historii prawdziwej
Norbert Kuta odpowiedział(a) na Norbert Kuta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Był na mazurach gród drewniany Między bagnami zagubiony Gdzie grajkowie pieśni śpiewali O potęgach Perunowych W grodzie owym prasłowiańskim Razu niepewnego dziad brodaty Wkroczył do karczmy krokiem dziarskim Jak król wkracza do tronowej komnaty I od progu miodu prosząc Zakrzyknął na chłopów gromkim basem " Ja na plecach gęślę niosąc Wypiję pieszcząc uszy wasze!" " A o czym, dziadu, znasz piosenki? Czy o bohaterach z dawnych dziejów, Czy o tym dlaczego szumią sosenki?" " O Samsonie znam Chędożycielu!" " A więc spiewaj a miodu ci nalejem Tyle ile pomieścić zdołasz w brzuchu." " Tak, bądź uszu naszych dobrodziejem!" " Niech muzyka twa miodem będzie dla słuchu!" " Już, już, chłopki malutkie. Najpierw miodu, dzika z rożna, Potem balladki będą piękniutkie. Potem opowiadać będzie można." Nasypano więc dziadu temu Na talerz okruszki z dzika. Nalano miodu przedniego Z, na resztki, zbiornika. Dziad zeżarłwszy chybkiem wszystko Zapił miodem danie królewskie Dobył gęśli mistycznie szybko I zaczął pieśni swoje anielskie. " Hej, dawno bardzo, wieki temu W kraju gorącym jak ognisko. Żył chłop co imponował każdemu W tym jak chędożył dziewczysko. Gdy się złapał baby ten mężczyzna Próżno było szukać takiego Co bez wstydu by się przyznał Że nie zdzierży pola tamtemu. Samson się mianował owy młodzian Bo to imię potęgę oznaczało A że potęga ta jawiła sie w łożu Chędożycielem go nazwano. A pytali go mieszczanie W czym jago potęga stoi. On im jeno w sławy stanie Krzyczał że każdą babę zgromi. I podstawiali coraz to większe Puszczalskie panny, ladacznice A on spuszczał z nich powietrze Tak, że wszystkie szły na zakonnice. I wojowie sławy pragnący Jego czyny ze swoimi równając Odkrywali, że pod słońcem On największy jest ruchalec. Lecz na świecie Bog wszelaki Taki postawił porządek na świecie Że jeśli żołdak wychodzi przed żołdaki Tamci z zazdrości pękną przecie. Żołdaków takich banda pewna Sposobu na Samsona poczeła szukać A sposobem była dziewka zgrzebna Co do serca tamtego miała pukać. A panna tamta przesławnej urody Powiadali że nic jej nie dorówna Że są na świecie tylko trzy takie nogi: Jej dwie i kolumna Zygmunta Do lepianki Samsonowi zapukało Dziewczę zwane babosłoniem Aż serce chędożyciela zapłakało I tęcza wykwitła na nieboskłonie. Kwiatki jej zrywał o każdym poranku Wiewiórki łapał rozdziczałe I codzień powyżej pory obiadku Pieścił i całował ciało jej całe. Pytała go zawżdy wielka kochanica Jak to się stało na świecie, Że nie podoła mu żaden mężczyzna. Że dogodzi on każdej kobiecie. Aż nocy burzliwej wyszeptał jej do ucha Miodu nie skąpiąc słów magicznych Że najlepiej on na świecie rucha Bo łoniaki ma rozmiarów kosmicznych Co prawdą było niepodważalną Kto raz je na oczy widział Ten spokojnie juz nigdy nie zasnął Bo każdy włos był jak dzida. I gdy ruchał ciało kobiece Te właśnie włosy przeogromne Pomagały jemu wielce Rozorując uda potwornie A magia w nich zawarta bosko Kryła tajemnicę potęgi właśnie Że potężny jest on póki one rosną, Póki ich nóż wszelaki nie draśnie. Jako żmija nasłana przez żołdaków Nożyczkami dziewka zabłysnęła Łysa pyta po nocnym zamachu Jak sen potęga zniknęła. I krzyczeli od rana sąsiedzi pijani Bo pić zaczęli na te nowiny Samsona na popis siły wyzwali Kazali publicznie chędożyć dziewczyny Ruszył więc młody bohater Do panny " świątynią niecnot" zwanej Objął ramionami nagą jej klatę Popieścił zarostem piersi jej okazałe I chędożył tak zawzięcie dziewkę Aż mu żyły wystąpiły na pięty Poprosił w końcu o krótką przerwę Miast tego dostał sutek w zęby. Nogami go objęła świątynia przepastna I zwaliła się na niego ciałem całym Spod niej Samsona mowa ostatnia Tak zabrzmiała echem małym: " O rzesz kurwa, ja pierdolę! Tak mi skończyć idzie życie! Nie dam rady, nie zdzierży ciało moje! Tak tu umrę z chujem w odbycie! Byłem chłop jebaka wielki, Bo wyjebać mogłem wszystko. Teraz cierpię takie męki Przez zdradliwe jakieś piździsko! O! By to w chuj zatrzasło gromem Jak już ginąć to po bohatersku Życie me będzie skończone Gdy zrujnuje to nade mną cielsko! Hej ty boże coś mi pytę u nóg sprawił Daj mi, kurwa, mocy olbrzyma Na jeden strzał, bym ją zabił. Nie będzie, kurwa, się cieszyła!" Powiadam, kmiecie, niebo się roztrzasło I w Samsona taki power i moc wstąpiła Na chwil kilka słońce zgasło Gdy zalśniło znów, świątynia już nie żyła." Dziad największym bardom Pola nieustępując wcale Śpiewał starając się bardzo Lecz chłopi spali przy powale. Jeden tylko starzec przy kominku Zlewał piwo cudze do kubka swego I tabliczkę miał wiszącą na patyku "Jestem głuchy od czasu dziecięcego!" " Hej staruszku! Ty co piwo spijasz! Długo to oni śpią tak błogo?" " Spierdalaj Panie, nie umiesz czytać? Jam głuchy, ale śpią tak długo." " Będzie, z początkiem się pokładli W dupie mając mądrość twej ballady Nim zasnęli jeszcze cię okradli I obtańcowali tutejsze baby. Takeś śpiewał dyrdymały Że karczmarz sam za gęśle chycił I zabrzmiało u powały Coś o marynowej rzyci Bierz pan piwo póki wola I śmigaj stąd bardzo szybko Bo im rzekę że robota twoja Babka com ją zruchał brzydko!" Dziad nie myśląc o pierdołach Chwycił kufel, zajrzał pannie w gacie Wypił trochę, resztę schował Świt go witał już na trakcie. Jak wiatr hula po połaciach Tak szybki jest krok bajarza Co srom mu siedzi w gaciach A sukces nigdy się nie zdarza. Dumając nad losu swego dziejami Pogwizdując sobie z cicha Poszedł w świat swój ukochany Jak banan śmiała mu się micha. Dawno temu w mazurskich stronach Rzecz ta miejsce swoje miała Grzmiała głośno gdzieś po grodach Aż została zapomniana. Norbert Kuta -
Obława 6
Norbert Kuta odpowiedział(a) na Norbert Kuta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dzieki za komentarz. Nie ustosuję sie do niego tylko dlatego, że mi sie nie chce nic zmieniać. Ale dzięki. Pozdro. -
O miłości międzygatunkowej
Norbert Kuta odpowiedział(a) na Norbert Kuta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Mucha ducha w dupę rucha. -
Ballada o Samsona historii prawdziwej
Norbert Kuta odpowiedział(a) na Norbert Kuta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Był na mazurach gród drewniany Między bagnami zagubiony Gdzie grajkowie pieśni śpiewali O potęgach Perunowych W grodzie owym prasłowiańskim Razu niepewnego dziad brodaty Wkroczył do karczmy krokiem dziarskim Jak król wkracza do tronowej komnaty I od progu miodu prosząc Zakrzyknął na chłopów gromkim basem " Ja na plecach lutnię niosąc Wypiję pieszcząc uszy wasze!" " A o czym, dziadu, znasz piosenki? Czy o bohaterach z dawnych dziejów, Czy o tym dlaczego szumią sosenki?" " O Samsonie znam Chędożycielu!" " A więc spiewaj a miodu ci nalejem Tyle ile pomieścić zdołasz w brzuchu." " Tak, bądź uszu naszych dobrodziejem!" " Niech muzyka twa miodem będzie dla słuchu!" " Już, już, chłopki malutkie. Najpierw miodu, dzika z rożna, Potem balladki bedą piękniutkie. Potem opowiadać będzie można." Nasypano więc dziadu temu Na talerz okruszki z dzika. Nalano miodu przedniego Z, na resztki, zbiornika. Dziad zeżarłwszy chybkiem wszystko Zapił miodem danie królewskie Dobył lutni mistycznie szybko I zaczął pieśni swoje anielskie. " Hej, dawno bardzo,wieki temu W kraju gorącym jak ognisko. Żył chłop co imponował każdemu W tym jak chędożył dziewczysko. Gdy się złapał baby ten mężczyzna Próżno było szukać takiego Co bez wstydu by się przyznał Że nie zdzierży pola tamtemu. Samson się mianował owy młodzian Bo to imię potęgę oznaczało A że potęga ta jawiła sie w łożu Chędożycielem go nazwano. A pytali go mieszczanie W czym jago potęga stoi. On im jeno w sławy stanie Krzyczał że każdą babę zgromi. I podstawiali coraz to większe Puszczalskie panny, ladacznice A on spuszczał z nich powietrze Tak, że wszystkie szły na zakonnice. I wojowie sławy pragnący Jego czyny ze swoimi równając Odkrywali, że pod słońcem On największy jest ruchalec. Lecz na świecie Bog wszelaki Taki postawił porządek na świecie Że jeśli żołdak wychodzi przed żołdaki Tamci z zazdrości pękną przecie. Żołdaków takich banda pewna Sposobu na Samsona poczeła szukać A sposobem była dziewka zgrzebna Co do serca tamtego miała pukać. A panna tamta przesławnej urody Powiadali że nic jej nie dorówna Że są na świecie tylko trzy takie nogi: Jej dwie i kolumna Zygmunta Do lepianki Samsonowi zapukało Dziewczę zwane babosłoniem Aż serce chędożyciela zapłakało I tęcza wykwitła na nieboskłonie. Kwiatki jej zrywał o każdym poranku Wiewiórki łapał rozdziczałe I codzień powyżej pory obiadku Pieścił i całował ciało jej całe. Pytała go zawżdy wielka kochanica Jak to się stało na świecie, Że nie podoła mu żaden mężczyzna. Że dogodzi on każdej kobiecie. Aż nocy burzliwej wyszeptał jej do ucha Miodu nie skąpiąc słów magicznych Że najlepiej on na świecie rucha Bo łoniaki ma rozmiarów kosmicznych Co prawdą było niepodwarzalną Kto raz je na oczy widział Ten spokojnie juz nigdy nie zasnął Bo każdy włos był jak dzida. I gdy ruchał ciało kobiece Te właśnie włosy przeogromne Pomagały jemu wielce Rozorując uda potwornie A magia w nich zawarta bosko Kryła tajemnicę potęgi właśnie Że potężny jest on puki one rosną, Puki ich nóż wszelaki nie draśnie. Jako żmija nasłana przez żołdaków Nożyczkami dziewka zabłysnęła Łysa pyta po nocnym zamachu Jak sen potęga zniknęła. I krzyczeli od rana sąsiedzi pijani Bo pić zaczeli na te nowiny Samsona na popis siły wyzwali Kazali publicznie chędożyć dziewczyny Ruszył więc młody bohater Do panny " świątynią niecnut" zwanej Objął ramionami nagą jej klatę Popieścił zarostem piersi jej okazałe I chędożył tak zawzięcie dziewkę Aż mu żyły wystąpiły na pięty Poprosił w końcu o krótką przerwę Miast tego dostał sutek w zęby. Nogami go objęła świątynia przepastna I zwaliła się na niego ciałem całym Spod niej Samsona mowa ostatnia Tak zabrzmiała echem małym: " O żesz kurwa, ja pierdolę! Tak mi skończyć idzie życie! Nie dam rady, nie zdzierży ciało moje! Tak tu umrę z chujem w odbycie! Byłem chłop jebaka wielki, Bo wyjebać mogłem wszystko. Teraz cierpię takie męki Przez zdradliwe jakieś piździsko! O! By to w chuj zatrzasło gromem Jak już ginąć to po bohatersku Życie me będzie skończone Gdy zrujnuje to nade mną cielsko! Hej ty boże coś mi pytę u nóg sprawił Daj mi, kurwa, mocy olbrzyma Na jeden strzał, bym ją zabił. Nie będzie, kurwa, się cieszyła!" Powiadam, kmiecie, niebo się roztrzasło I w Samsona taki power i moc wstąpiła Na chwil kilka słońce zgasło Gdy zalśniło znów, świątynia już nie żyła." Dziad największym bardom Pola nieustępując wcale Śpiewał starając się bardzo Lecz chłopi spali przy powale. Jeden tylko starzec przy kominku Zlewał piwo cudze do kubka swego I tabliczkę miał wiszącą na patyku "Jestem głuchy od czasu dziecięcego!" " Hej staruszku! Ty co piwo spijasz! Długo to oni śpią tak błogo?" " Spierdalaj Panie, nie umiesz czytać? Jam głuchy, ale śpią tak długo." " Będzie, z początkiem się pokładli W dupie mając mądrość twej ballady Nim zasnęli jeszcze cię okradli I obtańcowali tutejsze baby. Takeś śpiewał dyrdymały Że karczmarz sam za gęśle chycił I zabrzmiało u powały Coś o marynowej rzyci Bierz pan piwo puki wola I śmigaj stąd bardzo szybko Bo im rzekę że robota twoja Babka com ją zruchał brzydko!" Dziad nie myśląc o pierdołach Chwycił kufel, zajrzał pannie w gacie Wypił trochę, resztę schował Świt go witał już na trakcie. Jak wiatr chula po połaciach Tak szybki jest krok bajarza Co srom mu siedzi w gaciach A sukces nigdy sie nie zdarza. Dumając nad losu swego dziejami Pogwizdując sobie z cicha Poszedł w świat swój ukochany Jak banan śmiała mu się micha. Dawno temu w mazurskich stronach Rzecz ta miejsce swoje miała Grzmiała głośno gdzieś po grodach Aż została zapomniana. -
Obława 6
Norbert Kuta odpowiedział(a) na Norbert Kuta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pewien człowiek niedawno wyspiewał sobie piosenkę inspirowaną cyklem obław Kaczmarskiego. Postanowiłem więc, że skoro on potrafi napisać obławę to ja też. Serdecznie zapraszam do komentowania. Tak. nie ma juz lasów i puszcze wycięte! I głosy wołają że wilki zniknęły! A ja wam mówię- my ciągle tu jesteśmy! Nie zgineliśmy do dzis, to juz nie zginiemy! Lecz choć wyjemy tak by gardło zedrzeć! To nas nie słucha nikt i nikt sie nie boi Bo każdy mysli ze wilk wtedy jest niebespieczny Kiedy gryzie po gardle patrząc ofierze w oczy Zerwijcie więc obroże, rozwalcie stalowe drzwi A my wyjąc głośno przyjmiemy was jeszcze dziś I z podniesionymi pyskami biegnijcie z nami w las juz nie bedziecie psami, będziecie jednymi z nas Linia nasza jak drzewo się rozrosła Od jednego sie wywodzac kulawego basiora I kazdy swoim miotem juz obrasta O innych mysląc, że juz każdy dawno skonał I co z tego, ze warczy każdy i gryzie mocno Skoro go kupa zakrzyczy i kijami otłucze Więc tylko kąsać może nieuważnych nocą I merdać ogonem gdy jedną sztukę stadu urwie Zerwijcie więc obroże, rozwalcie stalowe drzwi A my wyjąc głośno przyjmiemy was jeszcze dziś I z podniesionymi pyskami biegnijcie z nami w las juz nie bedziecie psami, będziecie jednymi z nas Niech jęzory do ziemi spłyną z zmęczonych szczęk A łapy niosą was tylko z przyzwyczajenia Niech w piersi kłuje swieży wolności dech Niech zamilknie na zawsze zapomniany szczeniak Bo wilk nie człowiek by brata swego zapomniał I do sfory drzwi mu zamykał złośliwie Pies to domowy bedzie czy bardzo silny ogar Każdy może stać sie dzisiaj wolnym wilkiem Zerwijcie więc obroże, rozwalcie stalowe drzwi A my wyjąc głośno przyjmiemy was jeszcze dziś I z podniesionymi pyskami biegnijcie z nami w las juz nie bedziecie psami, będziecie jednymi z nas I pomnknie nasza sfora ulicami ludzkich miast I gryźc będziemy wszystkich na dwóch nogach I poniesie wiatr krzyki ludzkie aż do gwiazd Nie zdoła sie nikt przed nami nigdzie schować Lecz to nie nasza bedzie wina, to oni temu winni Że nam w sercach pekła ostatnia wonna nić Bo oni jak sarny i króliki po lasach nas tropili Zabijali bez pytania, nie pozwalając wolno żyć Zbierajcie więc się w sfory, rozwalcie stalowe drzwi I wyjąc głośno wołajcie, że chcecie ludzkiej krwii Nie bądźcie więcej psami, bądżcie jednymi z nas Bo obławy ostatniej nadchodzi krwawy czas