Przez konary drzew
zakrada się słońce
zawsze wesołe i takie samo.
Zagląda wszędzie
nie pyta czy może
wchodzi cichaczem
gdzie dotrzeć zdoła.
Lecz gdy zasłoni
chmura jego oblicze
smutek spowija
dzień w środku dnia.
Wtedy pytamy
czy wyjrzeć może
choć na chwil parę
by rozjaśnić świat