Wiosnę czuć już na podwórku,
A ja muszę siedzieć przy biurku.
Siedzieć, myśleć, analizować, kombinować.
Mój organizm zaczyna się buntować.
I ogarnia mnie melancholia,
A za oknem tak pięknie pachnie magnolia.
A tu niestety pracować trzeba,
Bo nic przecież nie nakapie z nieba.
A weny do pracy nie ma wcale,
I czuję się jakoś niedoskonale.
Przygnębienie, rozdrażnienie, grymas na twarzy,
Czekam co dalej się wydarzy.
Może w końcu nadejdzie do pracy chętka.
Przecież nie zawsze będę jak dętka.
Muszę się jakoś zmobilizować
I jak dawniej energią emanować.
Swoja drogą skąd ta melancholia taka?
Czyżby starości to jest oznaka?
Wkraczam może już w wiek przekwitania,
Przede mną więc wielkie wyzwania.
Ale ja przecież dopiero mam 40 lat,
I to netto( bez VAT).
Więc chyba to inna dolegliwość,
Ja mam może po prostu leniwość.
Nie, to jest na pewno zwykłe przemęczenie,
Bo jak nie to się zaraz wpienię.
I zacznę się awanturować,
Ale lepiej złość do kieszeni schować.
Już wiem lepiej sobie coś zrymuję.
Bo zawsze się potem lepiej czuję.
I od razu wróciło mi samopoczucie.
Jakie to fajne jest uczucie