Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sonia Jackowska

Użytkownicy
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sonia Jackowska

  1. Dziękuję! To bardzo trafne, merytoryczne uwagi. Dla mnie to bardzo cenne. Wiem co mogę poprawić. Sonia
  2. Zaczęłam od nowa...! Pięknie i trudno...! Wiersz bardzo prawdziwy! Pozdrawiam! Sonia
  3. Boże! Tańczę! Tylko tak strasznie ciężko! Jak dobrze, że chociaż pisać mogę! Dziękuję, że jesteś! Sonia
  4. Pójdę! Do ciebie! Gdy noc przysłoni szarą zasłoną światła dnia. W ciemności, mogę zamknąć oczy. I tak, do ciebie będę szła. Kompasem będą moje ramiona. Spragnione usta znajdą drogę. Dłonie, W ciemności zanurzone, nie zbłądzą, nawet na bezdrożach. Pójdę! Do ciebie! Może zasłonię twoje okna lekką, przejrzystą firanką z gwiazd. Rozrzucę wokół moje kolory. I zaczaruję... twój mały świat. Pewnie zatańczę jakiś taniec! Tak! Bose stopy wciąż rozbiegane! Tylko sukienkę... Rzuć! W moją stronę! Ach...!Jaki będzie piękny taniec! Kiedy dostrzeżesz mnie w ciemności, może wyciągniesz swoje dłonie. Może pozwolisz zawirować...! Utonąć! Miękko! W twych ramionach!
  5. Do utraty tchu...! Nie oddechu! Tchu...!
  6. "miłości bez pojęcia", jest dla mnie najbliższe! Ale tak! Poezja jest tym wszystkim! Jest tak różnorodna, jak różnorodni są ludzie...! Pięknie różnorodni! Sonia:))
  7. Fajne sformułowanie " fale bijące o brzeg, bez bólu..." Kurcze! Rozumiem To...! Czuję...! Sonia :))
  8. Dzięki! Ja też... chciałabym...!:)) Sonia
  9. Myślałam, że to tylko sen gdy płatki róż na mnie spadały. Wokół przyćmione ogniki świec. Muzyka, taniec i falowanie. Myślałam, że to tylko sen kiedy poczułam miękkie dłonie. I ciało, drżące pod tym dotykiem. Oczekiwanym! Tak wymarzonym! Myślałam, że to tylko sen. Że w śnie deszcz pocałunków spłynął. Jak kolorowy lekki szal, w kolory nagość mą owinął. Lecz przecież oczy mam otwarte. Lekko przymglone moje spojrzenie. Więc, skąd ten sen? Nie sen! Marzenie! Jak wyobraźni spełniony czar na chwilę przyniósł ukojenie. Zmysłów w gonitwie rozpędzonych. Duszy wciąż ogniem wypełnionej. Ciała w tym tańcu nieskończonym. Mnie szalem nocy otulonej.
  10. I też można wirować :)) Sonia
  11. Chciałabym trochę z tobą pomilczeć. Lecz, właśnie z tobą nie - całkiem sama. W milczeniu lekko podotykać albo też być podotykana. Bez słów popatrzeć prosto w oczy. Bez słów uśmiechnąć się do ciebie. W milczeniu jakimś małym gestem przekazać mojej duszy drżenie. W milczeniu miękko się przytulić. Albo też być poprzytulana. Potargać czule twoje włosy. Lub być tak mocno potargana. W milczeniu usta twe odnaleźć. Milcząc bliskością się zachwycić. Popędzić razem na obłokach gdzieś do krainy Spełnionych Życzeń. Bo przecież słowa nie są potrzebne, żebym poczuła twoje ramiona. Żebym tej nocy aż do świtu, podmuchem wiatru była niesiona. Żebym uwolnić mogła wszystko co w mojej duszy pięknie gra. Nie trzeba słów! Bo w tym milczeniu jesteśmy razem - ty i ja...
  12. Wiosna cudnie zajaśniała, wonnym kwieciem obsypała drzew gałęzie. Jak muślinem otulone dumnie prężą już ramiona swą urodą zachwycone. Stoją teraz, nieruchome, zapatrzone w błękit, w słońce, w dal,co przecież nie ma końca. Wiatr się zjawił niespodzianie zaskoczony tym widokiem. rzucił drzewom swe spojrzenie jakimś niewidzialnym okiem. Dotknął lekko drzew gałęzi, całych kwieciem obsypanych i w zachwycie, rozmarzony zaczął tańczyć z gałęziami. Drzewa, czując dotyk wiatru, miękko zgięły swe ramiona. W rytmie tańca wnet zadrżały, dały porwać się wiatrowi. Płatki kwiatów opadały, jak niesione ust dmuchnięciem. Delikatnym pocałunkiem ruchy wiatru pobudzały. Lekko, zwiewnie, jak uśpione... Jak muśnięcia ludzkich ciał. Dotyk płatków - pocałunki. Powiew wiatru - zmysłów szał... I ja, stałam pod tym drzewem całym kwieciem obsypanym. Zobaczyłam wiatr i kwiaty. Znów poczułam wirowanie...
  13. Cóż, Marcinie! Każde westchnienie, to oddech. Każdy oddech, to życie. Więc cudnie, że żyjesz...! I ja też...! Każde z nas po swojemu czując... :))) Sonia Jackowska
  14. Dziękuję Aniu! No i najpiękniejsze jest właśnie to, że ktoś czytając może westchnąć "ach...!", uśmiechnąć się lub zapłakać... A może radośnie ,,zatańczyć"...! :))) Sonia Jackowska
  15. Kochany Mój! Już! Śpię! Położę tylko miękko głowę. Kochany Mój! Ja...! Śnię! Sen o Miłości! Niespełniony! A przecież... Łez nie miało być! Miała być mgła! I... krople rosy! I... stopy... W tańcu rozbiegane! Miała być łąka! I... obłoki! Zbyt pięknie Pewnie miało być... Zbyt mocno Cuda te schowane! Gdzie? Gwiezdny Płaszcz... Księżyca blask... Światło, otulające ciało... I... smutku...! Też nie miało być! Miała być Radość! Uniesienie! Pęd! Bliskość splecionych ciał! Dusz jedność! Nas... Spełnienie! Kochany Mój! Moje ramiona... Łagodnie W górę uniesione! I moje włosy! Potargane! Oczy! Przymknięte... Lekko przymglone... Szalona Głowa! Szalone Ciało! Szalona Nagość i Rozedrganie! Zgasło już światło! Skończył się Sen! Gdzie Nibylandia z Marzeniami...?
  16. Chciałabym wyśnić Sen o Miłości. Takiej, o której marzy każdy z nas. Miłości dziennej. Miłości nocnej. Takiej Prawdziwej. Takiej, jak w snach. Gdyby to tylko było możliwe Zapamiętałabym taki Sen. Żeby trwał dłużej, niż krótką chwilę. Żeby wypełniał mi każdy dzień. A może... Sen nie jest potrzebny? Może wystarczą moje marzenia? Żeby... Pofrunąć! Szaleć! Zapomnieć! Poznać do końca rozkosz spełnienia! W marzeniach – siła... W marzeniach – ja... Już...! Ktoś mnie kocha! Już...! Kocham ja! Tak... z motylami W głowie, nad głową. Tak z wtuleniami o każdej porze. Z ciepłym spojrzeniem, miękkim dotykiem I... czymś, czego nie ma w żadnym słowniku... Z taką bliskością w emocji szale! Z nocą, gdy świtu nie pragniesz wcale! Z pędem... Z dotykiem Ust! Ramion! Dłoni! Tak, żeby zmysłów nikt nie dogonił... Z promieniem słońca I z blaskiem świec. Z muzyką, z tańcem, z ciał wirowaniem... Nie tylko nocą! Lecz także w dzień! Marzenia w głowie... Marzenia życia... Przecież nie mogą być wciąż w ukryciu! Będą... muśnięcia lekkie, jak mgła Będzie też taniec w jedności ciał... Będzie szaleństwo i ukojenie... Kiedyś się spełni moje marzenie... Przemyka człowiek obok człowieka... Miłość...! Marzenie...! Gdzieś na mnie czeka...!
  17. Raczej rozbawić :) To tylko tak żartobliwie. Co do mojej niewinności lub niewinności moich wierszy, to dość kontrowersyjne spostrzeżenie, ponieważ jestem dojrzałą kobietą... :) :) :) Pozdrawiam radośnie! Sonia Jackowska
  18. Drogi Marcinie! Nie musisz mi pisać, że jestem dobra, że jestem poetką, ze moja poezja to super poezja... :) To nie o to chodzi. Poezja jest przekazem, stanem duszy. Każdy robi to tak, jak czuje i potrafi. Ja czuję tak: śpiewnie, radośnie, łagodnie, sentymentalnie, prawdziwie... Jeśli trafiam do kogoś, jeśli komuś moje wiersze sprawią choćby odrobinę radości, to jest to już cudem. :) Nie jest to jednak moim podstawowym celem. Nie czuję się poetką. Jestem po prostu sobą, tak czującą, tak myślącą, tak chcącą podzielić się tym, co czuję z innymi. A życie... jest piękne. Chociaż z tak różnorodnymi odsłonami. Ja staram się dostrzec w nim to, co cieszy, unosi, dodaje prawdziwych skrzydeł. Jeśli komuś moje wiersze sprawiły trochę radości, to mogę być tylko szczęśliwa. Nie jest łatwo dzielić się sobą... Ale czasem cudownie jest wzruszać, ,,usłoneczniać" innych. :) :) :) Pozdrawiam serdecznie! Sonia Jackowska (a wierszy mam jeszcze całe mnóstwo :) - wszystkie tańczą :) )
  19. Może kocham Cię zbyt mocno! Może kocham Cię zbyt śmiało! W wyobraźni... Twoje ciało. Tu, realnie... moje ciało. W mroku nocy nieprzespanej. Rozedrgane pożądaniem, rozpalone namiętnością, tak bezwstydne w swej nagości, już, zbliżyły się do siebie. Wkrótce, staną się jednością. Usta, gonią drugie usta w niemym pędzie rozszalałe. Chcą się poczuć jak najmocniej. Ciągle mało, mało, mało...! Dłonie, splotły drugie dłonie w dwa warkocze zakręcone. W ogniu tańca się spotkały Namiętności wytęsknione. Mkną tak w przestrzeń nieskończoną. Ku spełnieniu! Ku rozkoszy! Ciało z ciałem! Połączone! Tej jedynej, jednej nocy...! Świt zakończył tę gonitwę. Już spełniło się marzenie. Jeszcze tylko... kołysanie, przytulenie, utulenie. I sen... piękny, kolorowy. Z motylami, malowaniem, pędem ciał nieokiełznanym... Może... kocham Cię zbyt mocno. Może... kocham Cię zbyt śmiało. Dla mnie jednak, to wciąż mało. Dla mnie jeszcze, to za mało...
  20. Usłonecznię...! Ciebie sobą, gdy dłoń Twoją w moją chwycę. I zabiorę Cię na spacer. Piękny spacer...! Tajemniczy...! Usłonecznię...! Dzień pochmurny, gdy uśmiechnę się do Ciebie. Kiedy spojrzę w Twoje oczy, musnę lekko tym spojrzeniem. Usłonecznię...! Gdy przytulę moją głowę do Twej głowy. I cichutko zaczaruję Ciebie, Twoje myśli, słowa... Taki już... Usłoneczniony...! Pomkniesz w górę, ku obłokom. A ja... pomknę razem z Tobą! Jeszcze chwila...! Przymknę oczy...! Na wędrówce z obłokami, może zdołasz się zachwycić. Mną! I sobą! Dłoń przy dłoni! Na spacerze, tajemniczym...
  21. Zmień mnie! W coś do... przytulania, co przytulisz bardzo czule. Zmień mnie! W coś do... pogłaskania. Tym głaskaniem mnie rozczulisz. Zmień mnie! W coś do... smakowania, całowania, dopieszczenia. Bym poczuła w tym Twój dotyk. Chociaż krótki, na westchnienie. Zmień mnie! W coś, co będzie przy Tobie, nawet mocno gdzieś schowane. W parę słów, lub w kilka nutek do cichego posłuchania. Może wtedy mnie dostrzeżesz lub usłyszysz, choć przez chwilę. Ja... tą chwilą się zachwycę. W niej odnajdę swoją Chwilę...!
  22. Płyną słowa - koraliki mojej duszy. Zbyt ciężki ten sznur - żebyś doniósł go do Swoich ust...
  23. Daj dłoń! Z dłonią zatańczę milczący, czuły taniec. W tańcu poczuję najpiękniej upojne wirowanie. Daj dłoń! Ja... dłonią swoją Leciutko Ją otulę...! Podmuchem ust popieszczę...! Do ust swoich przytulę...!
  24. Z tęsknoty... rodzą się słowa śmiałe. Z tęsknoty... płyną łzy. Już Ciebie widzę. Ja - niewidoma. Ustami poznam, że Ty, to Ty. Poczuję Ciebie muśnięciem dłoni. Przelotnym ciała dotykiem. Nie patrząc - widzę. Nie widząc - patrzę. Patrzę na Ciebie w zachwycie... Duszą - szaleńczo roztańczoną, tańczę namiętną rumbę. Chwycisz mnie przecież w swoje ramiona. Powirujemy! Cudnie! Wiatrem niesieni w przestrzeń nieznaną. Gdzieś...! Ponad lekkość obłoków. Nie pytaj o nic. To tylko chwila. Płyniemy, toniemy w mroku. I ja też milczę. Jest tylko cisza. Przecież zamknąłeś mi usta. W tańcu zgasimy nasze tęsknoty i wypełnimy pustkę. Nie bój się! Czuję Twoje dłonie i ciała rozpalone. Wędruj! Poznawaj! Aż deszcz rozkoszy spłynie, ugasi płomień! Niesiemy siebie wśród kolorów. Gramy zmysłową muzykę. Jeszcze przebiegnę Alejki Rozkoszy! Lekko zatańczę! Do świtu! Aż zasną cicho nasze oddechy, lecz nie rozplotą się ciała. Aż szept usłyszysz w blasku świtu: Ty - przy mnie ja - Twoja, cała...
  25. Śpij! Śpij! Kochany, jak nocny las po burzy niemy, nieruchomy. Jak ptaki, w gniazdach pochowane, podniebnym lotem utrudzone. Przecież rozwiałeś puszyste włosy. Miękko rozplotłeś jasne warkocze. Ukołysałeś w hamaku bioder. Pocałunkami spaliłeś oczy. Już malowałeś ramionami. Dłoni wędrówką, zwiedziłeś ciało. Ukołysałeś w Gwiezdnej Kołysce. Powędrowałeś po ciele, ciałem. Przecież tańczyłeś, kiedy muzyka zmysłowe dźwięki uwolniła. Przecież dotknąłeś lekko skrzydeł. Skrzydłami rozkosz obudziłeś. Wokół latały piękne motyle, spadały miękko krople rosy. I było, senne kołysanie, gdy księżyc już zamykał oczy. I oplatałeś promieniem słońca, kiedy łagodnie dzień się budził. I przykrywałeś jedwabnym szalem bezbronną nagość w Twojej Łodzi. Więc teraz śpij! Łagodnie śnij! O nocnej burzy! Śnie spełnionym... W obręczy ramion, w obręczy ciał, ze światłem w Locie... Uwolnionym!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...