
Mała Miaka
Użytkownicy-
Postów
9 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Mała Miaka
-
Ze Światem pod rękę
Mała Miaka odpowiedział(a) na Mała Miaka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Bywają dni, kiedy wszystko wywraca się do góry nogami. Człowiek, który niegdyś był niczym wobec Świata, staje się nagle jego współtowarzyszem. Idą razem, krok za krokiem. Człowiek nie wyprzedza czasu swymi myślami, nie zapominając o poprzednich czynach. Idzie ze Światem pod rękę, chcąc mieć pewność, iż Świat nagle nie zniknie za horyzontem, by mieć pewność, że Świat będzie nadążał za jego krokami, tak jak on podąża za krokami Świata. -
Kiedyś, jeszcze przed wielkim wybuchem. Na jednej z planet naszego Wszechświata żyły Istoty nader inteligentne i przyjazne. Wyglądali oni wszyscy tak samo, nie posiadali żadnego owłosienia, ponieważ na początku ich powstania nie potrzebowali dodatkowej ochrony przed utratą zimna. Wyszli oni z wody, i tam nowe pokolenia się rodzą raz na 3 lata (w kalendarzu gregoriańskim). Mają oni super nowoczesne komputery oraz różnego rodzaju moce, np. każdy z nich w pewnym etapie swojego (krótkiego) życia widzi przyszłość organizmów powstałych po wymarciu Istot. Lecz ich życie jest monotonne. Ze względu na upały chodzą oni w togach, a na głowie mają znaki określające ich przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, które otrzymują wraz z wyjściem z wody. Ciekawostką jest to, iż nie ma u nich podziału na płeć oraz nie są fizycznie zaangażowani w powstawanie nowych osobników. Mają oni inny kalendarz niż my, tak jak u nas np. 1461 dni są to cztery lata, dla nich mija dopiero rok. Także dni i miesiące są dłuższe, ponieważ są to bardzo powolne istoty, który w razie potrzeby rozwijają swoją prędkość do ponad 300km/h. Lecz żyją znacznie krócej niż ludzie, bo tylko 16lat. Wiedzą one także, iż niedługo wymrą dając miejsce odrodzeniu się wszystkim organizmom, i rozwinięciu się Ludzi. Dzięki swoim nadprzyrodzonym zdolnościom poznania przyszłości, wiedzą, iż Ludzie mają nad nimi przewagę, gdyż żądzą nimi emocje i uczucia, a nie tylko wiedza i mądrość starszych pokoleń. Istoty postanowiły więc sprowadzić na ich planetę Ludzi, by nauczyć się od nich miłości, gniewu, pożądania czy złości. Po wielu staraniach udało im się stworzyć kilka okazów Ludzi. Było ich ośmioro. Czterech mężczyzn i cztery kobiety. Dla Istot była to nowość, gdyż nawet w swoich wizjach nie potrafili przewidzieć ich wyglądu. Mężczyźni byli muskularnymi, opalonymi blond-przystojniakami, a kobiety blondwłosymi pięknościami. Na początku swojej wędrówki w świecie Istot, musieli oni być badani przez naukowców (starszyzna), a następnie wystawieni do ogólnego przyswojenia sobie ich wyglądu, włosów, czy narządów. Można to porównać z żywą wystawą w muzeum, lub z Zoo. Po kilku lub kilkunastu latach ( po kilku już zmianach starszyzny) Istoty zauważyły, iż po pierwsze Ludzie nie starzeją się tak szybko jak oni, po drugie, że nikogo jeszcze nie nauczyli żadnych uczuć, ani sami ich nie okazuję względem siebie. Na obradach starszyzny doszli do wniosku, iż albo ich wizje są kłamstwem, albo przybyli na ich planetę Ludzie poddali się warunkom, i zachowuję się tak jak oni. Zauważyli także, że liczba ich bardzo szybko wzrosła, i bojąc się zbliżającej się utraty władzy nad planetą postanowili zgładzić Ludzi. Mieli już wcześniej przygotowany do tego piec. Piec Połączenia. Tylko starszyzna wiedziała skąd się w nim bierze ogień i czemu on się tak nazywa. Dla innych było to zagadką. Po wielu miesiąc starań pozbycia się Ludzi, tak by nie było zauważalna ich strata doszli do punktu kulminacyjnego swojego przedsięwzięcia. Z ich wyliczeń sądzono, iż zostało im już kilka samotnych okazów oraz Ludzi pracujących pod Piecem Połączenia. Żołnierze mieli rozkaz (co było nowością nauczoną od Mrówek, które przybyły przypadkiem z Ludźmi) każdego osobnika ludzkiego przyprowadzić do Pałacu Ognia i zamknąć w komnacie dla przygotowania do Ceremonii Połączenia. Jedna z grup żołnierzy spotkała na swej drodze nowy, jeszcze nie spotkany okaz. Była to młoda lecz jeszcze nie dojrzała dziewczyna zachwycająca się roślinnością tej planety. Miała ona brązowe włosy oraz piegi na polikach i nazywała się Selena. Istoty były tak przerażone jej wyglądem (nie były przygotowane na inny kolor włosów), iż zamiast ją pochwycić uciekli do pałacu. Tam jeden ze starszyzny kazał im wrócić i odnaleźć to stworzenie. Po wielu godzinach poszukiwań, znaleźli ją śpiącą w konarach jednego z drzew. Zaprowadzili ją do komnaty i kazali jej przygotować się do Ceremonii Połączenia oraz powiedziano jej, iż jeśli uda jej się okazać komukolwiek jakieś uczucia bądź emocje, zostanie ich Niebiańską Kapłanką. Niestety Selena nigdy nie nauczyła się od nikogo tych cech ludzkich bo od początku wychowywała ją Istota zajmująca się lasem. Co dziennie rano dziewczyna wstawała myła się, czesała, ubierała i malowała, myśląc, że dziś jest dzień ceremonii. Tak mijały jej dni. Towarzyszył jej jeden z żołnierzy Istot, Tomo, który miał za zadanie pilnować jej oraz przekazywać starszyźnie jej poczynania. Nastał dzień Ceremonii. Selena nie wykorzystała możliwości stania się kimś ważnym w świecie Istot, lecz także nie miała pojęcia co ją czeka. Wszyscy spotkali się na placu. Tam oto na podwyższeniu siedziała starszyzna plemienia, oczekująca Ludzi. Selena, a wraz z nią kilku mężczyzn stanęło na podeście i oczekiwali swojego końca. Dziewczynka, choć tak bardzo odmienna od prawdziwych Ludzi, okazała się bardzo powiązana ze swoimi korzeniami. Ze strachu przed utratą wiernego przyjaciela -żołnierza Tomo zaczęła płakać. Łzy same leciały jej z oczu, nie potrafiła nad tym zapanować. Nie tylko ona była w tym stanie. Tomo także o dziwo był smutny i nie miał ochoty nic jeść, bo podczas pilnowania małej dziewczynki Ludzkiej zbliżył się do niej i poznał ją o wiele bliżej niż kiedykolwiek udało mu się poznać jedną z Istot swojego świata. Po tej scenie Selenie oddano pokłon i została ona Niebiańską Kapłanką. Wraz z jej przybyciem Istoty nauczyły się odczuwać emocję, i zrozumiały, że wyższość Ludzi była spowodowana ich bliskością kontaktów i wzajemną pomocą. Lecz miesiące panowania Niebiańskiej Kapłanki, były ostatnimi w dziejach Istot. Niedługo później z niewyjaśnionych przyczyn cywilizacja Istot przestała istnieć...
-
Kiedy zapada zmrok
Mała Miaka odpowiedział(a) na Mała Miaka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie lubię wieczorów, kiedy zapada noc. Bo wtedy moje życie, wypełnia mrok. Wszystkie nieszczęścia i troski wypełnia moja szafa. I radość mego życia nagle się ulatnia. Wszystkie smutki, żale wypełzają na ulicę. Bo śmiech i radość chowamy pod pierzynę. Nie lubię wieczorów, kiedy zapada zmrok. Bo w ciemności są złudzenia, że wielka antylopa mówi nam do widzenia, że nasz pluszowy miś zaczyna warczeć, że nasz komputer lubi z nami tańczy. Bo radość wtedy chowana pod pierzynę. Znika. Złapana w pajęczynę. -
Kiedy zapada zmrok
Mała Miaka odpowiedział(a) na Mała Miaka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Niby nic, a jednak gaśnie. Radość z małych rzeczy. Bo gdy raz się tak zatrzaśnie. Nic jej już nie wyleczy. -
Kiedy zapada zmrok
Mała Miaka odpowiedział(a) na Mała Miaka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie lubię wieczorów, kiedy zapada noc. Bo wtedy moje życie, wypełnia mrok. Wszystkie nieszczęścia i troski wypełnia moja szafa. I radość mego życia nagle się ulatnia. Wszystkie smutki, żale wypełzają na ulicę. Bo śmiech i radość chowamy pod pierzynę. Nie lubię wieczorów, kiedy zapada zmrok. Bo w ciemności są złudzenia, że wielka antylopa mówi nam do widzenia, że nasz pluszowy miś zaczyna warczeć, że nasz komputer z nami tańczy. Bo radość wtedy chowana pod pierzynę. Znika. Złapana w pajęczynę. -
Odkochaj mnie
Mała Miaka odpowiedział(a) na Anna_Para utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jakbym go już czytała. Nie wiem może, tylko mi się zdaje. -
Ciemność serca
Mała Miaka odpowiedział(a) na Mała Miaka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Obudziłam się, gdy wszystkie me światła zgasły. Ciemność prowadziła mnie stromo w dół. Nie wiedziałam, gdzie ona mnie prowadzi. Lecz zaufałam jej od stóp do głów. Skręciłyśmy nagle, niby spontanicznie. Nie wiedziałam, że ona już wie jaki będzie finisz. Były przeszkody, zagadki, wiele pytań. I nagle, znalazłam mój sens życia. Niby tak przypadkiem, na drodze się spotkamy, Wymienimy uśmiechy, kilka zdań z ust wypłynie. Nie zobowiązujący uścisk, kilka komplementów. I czuje, że dla tego chce żyć na tym świecie. Lecz tak jak księżyc o poranku, Moje słońce kiedyś zgaśnie. I znów mi nowe zaświeci, Gdy w ciemności Serce zgubię. -
Pustka samotności
Mała Miaka odpowiedział(a) na Mała Miaka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tylko w pochłaniającej wszystko pustce samotności, tylko w pełnej smutku głowie. Może wyrosnąć coś, co wyrwie nas z tego koszmaru. Coś. Wystarczy tylko wyrwać się z tej rzeczywistości. Dać się pochłonąć pustce niezmiernej. A wtedy. Wtedy możliwe jest wszystko. Rodzą się pomysły tak odległe, że wydają się niemożliwe. Lecz jednak rodzą się. Rodzą też się nowe znajomości, nowe historie, nowe miłości. Na końcu serce zranione, I znów zanurzam się w pustce samotności. Bo tylko ona potrafi ukazać ogrom mej doskonałości. Mych talentów, marzeń i okropnych koszmarów. Tylko ona zawsze jest ze mną. Aż do końca mych dni.