Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marta Surowiecka

Użytkownicy
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marta Surowiecka

  1. Trzeba się obudzić. Dobrze pozapinać. Trzeba zdążyć na tramwaj. Odbyć 8 godzin. Trzeba mieć dobrą minę. Pozytywne nastawienie jest trendy. Potem trzeba kupić rajstopy, bo stare się podarły. Trzeba odebrać spódnicę od krawcowej. Zapłacić. Zapłacić na poczcie za telefon. Nieważne, że nieużywany. Ale jest. Stoi. Trzeba zapłacić. Trzeba kogoś polubić. Tak na wszelki wypadek, gdyby kiedyś był potrzebny. Trzeba rozszerzać horyzonty, to też jest trendy. Trzeba pamiętać, żeby się nad tym zastanowić. Trzeba kupić mleko, biszkopty, Okocim mocne. Trzeba się jakoś odżywiać. Wysypiać. Nie trzeba napisać. Ale się napisze, bo o to w tym wszystkim chodzi.
  2. autostrada jest ołtarzem byłam autostopowiczem byłam królikiem z rozgniecionym futerkiem, gołębiem z oderwanym skrzydłem, sarną z utraconą gibkością autostrada jest domem pełnym hałasu i milczenia jest świątynią ofiarną przeludnioną i pustą linią życia parabolą trampoliną a może wytworem złowieszczego prestidigitatora ? ścierpnięte dzieci łapią okazję jak tlen kobiety i mężczyźni kopulują w krzakach idą dalej na żylastych nogach z różowym lizakiem zaszytym w brzuchu zdrętwiałym przełykiem pomiędzy przeciągami podziwiają poziomki i płaczą nad sobą każdy ma swoją autostradę każdy jest autostopowiczem są miejsca zielone, żółte, równoległe, odległe, są koryta przeciągające wieśniaków z motykami, panie z parasolkami na druga stronę każda autostrada osnuta pyłem na każdej jak na alei gwiazd odciśnięta jakaś opona
  3. Krzycz ! Na całe gardło na cała atmosferę rozdzieraj siebie jak łono kobiety bestialski gwałt rozdzieraj do łez do kości do szpiku do środka ziemi do płonących arterii pod brunatną skronią czarnoziemu Krzycz ! Aż krew wypełni ci gardło metaliczny smak i brak tchu zamroczy Krzycz ! Niech krzyczą spierzchnięte dłonie i wszystkie autoportrety z nich wyrwane Niech krzyczą wszystkie wnętrza wszystkie mięśnie jak pomarańczowe mieczyki które powyskakiwały z akwarium głucho plaskając o suchy blat stołu Niech krzyczą wszystkie strachy wszystkie przedśmiertnie wzdęte brzuchy wszystkie ryby które głosu nie mają Krzycz ! Niech krzyczą wszystkie gardła które masz wszystkie kapilary Krzycz poprzez szary pył poprzez balustradę pleców kamiennych pustaków milczenia niedostępnego szyfru poprzez mgłę pinów zakodowanych gestów jesiennego poranka poprzez układ liści na ziemi skomplikowany układ kryształków w kalejdoskopie popękanych szkiełek grubych szyb okiennych różnokształtnych płytek twoich paznokci kwitnących nienormalnie poprzez mozaikę nieuniknionego szaleństwa Krzycz ! Niech jama ustna każdej cebulki włosowej wypełni się dźwiękiem Niech obrośnie cię gęsto szorstka trzcina strun głosowych Krzycz dopóty dopóki przyjdą z łopatami kilofami zanurkują w gąszczu zaczną kopać dopóki ocknięci sprowadzeni zaczną szukać źródła dźwięku Krzycz ! Aż wokół ciebie popadają ogłuszone wiewiórki i wróble Krzycz aż poparzone drzewa zapłoną i zgarbią się nad zwęglonym strzępem Krzycz aż zapalą się wabiące pochodnie Krzycz poprze wargi najczulszego łona Krzycz na pogorzelisku Krzycz jakby coś jeszcze było możliwe Krzyczysz jakbyś krzyczał w gęstą zimową noc do reflektorów pociągu poprzez opary oddechu poprzez mgłę poprzez asfaltową skorupę nocy próbujesz coś wykrzyczeć w zwątpieniu w panice w ostatniej chwili srebrna źrenica wielkiego oka odpowiedziała miażdżąco poprzez błotnistą konsystencję nocy przebił się ryk głodnego zwierzęcia
  4. nie jestem Bogiem i Szatanem jestem między kłamstwem i prawdą a gdzie to jest ? nie jestem wizjonerem a o konieczności śmierci przecież wiem w zaułku milczenia zamieram skulona, głaszczę samogłoski, wypluwam, krzycząc oczami, k i m j e s t e m ? budzę się z nietoperzami w świetlistej czerni płodzę życie w bezpiecznej czerni zabijam spijam krew z otwartej, wilgotnej ziemi i lazurowy napój orzeźwiający jestem pomiędzy Bogiem i Szatanem jestem spoiwem pomiędzy życiem i śmiercią przymkniętymi oczami śledzę zielone języki cierpienia kiełkujące, spod ziemi wokół mnie pole szumiącej fascynacji jędrne łodygi, pulchne ziarna mam dar widzenia na wylot jestem gladiatorem, bohaterem okrutnego widowiska z drzew kokony trwogi zwisają wykluwaja tłuste, parszywe ćmy trzymam palec Boga i kciuk Diabła kto hiobowy cetel mi poda ? zanim to nastąpi, staję się jeszcze, przez moment, przepychem wzywam demony zajadamy się sobą nawzajem
  5. jest noc koszmar senny nie przychodzi w centrum płoną światła krzyczą ludzie gwałceni w zaułkach z neonu powiewają czyjeś piersi i genitalia kto je tam zawiesił ? stąd daleko do lasu wstanę i pójdę aleją dziwek pod łokieć z latarnią upstrzoną przypadkowym orgazmem będę mijać jakieś, czyjeś kabarety popatrzę, pouczestniczę, pochodzę w rajstopach o świcie przekradnę się pod samo prezbiterium i powącham jak Bóg pachnie gdzieindziej z gwiazdami znów wstanę pójdę w pirackiej przepasce aleją straconych, ich los w talerze dłoni przygarnę ich upadek obdarzy mnie życiem ten dżentelmen w skarpetkach na brzegu mojego łóżka uczyni mnie woskową świętą wokół nas sceny batalistyczne karmazynowe usta i palce wypięte plamią asfaltową pościel my to tylko preludium do wściekłej opery czucia paroksyzm gniewu i rozpaczy mamy swój własny skończony Eden w hiperboli chwili stajemy się
  6. gotuję zupę z trąby słonia szczurzych ogonów uzębienia krokodyla wystawiam się na śmieszność zamknęłam w dłoniach zapach kwiatów przytuliłam do skóry jego miękkie futerko naraziłam się za dewastację piękna namalowałam na ścianie układ krążenia i podłączyłam się do niego oskarżono mnie o pasożytnictwo zdefiniowałam ból teraz go parafrazuję posądzono mnie o fanaberie ugryzłam tęczę stałam się egoistką chciałam być lotnikiem jestem dewiantką w pudełku hoduję motyla wzruszam się gdy szeleści skrzydełkami ma na imię Fantom ciii... to tajemnica boję się że zostanie kaleką
  7. boję się królika w kapeluszu boję się oczu kraba na talerzu który miał być martwy boję się - już nie zmierzchu motyla a granicy niewytrzymałości mam źdźbło trawy w ręku i połamane skrzypce pod nogami boję się że już więcej nie zagram jestem opiłkiem z ołówka wszechświat się skruszył boję się że już nic nie będzie wielkie za oknem plankton unosi się biernie w ulicznej c y w i l i z o w a n e j toni boję się że już nic nie zapachnie morzem że każda przestrzeń zachoruje
  8. to miasto, to moje miasto jest takie piękne! zatęchłe blokowiska przepchane rynsztoki szczurami o ludzkich oczach tramwaj, który zamienił się w prywatną przestrzeń, przez chwilę, czyjegoś wyrażenia czarujący jest labirynt bram zaszczanych, drzwi hotelowych, niedomkniętych, ramiączko sukienki oderwane, plamka krwi, klips ciasność korytarzy piwnicznych, bliskość ciał, ocierających się o siebie, wonny kwiat lilii w dłoniach ćpającego dziecka jak śliczne są te złote główki w foliowych torebkach ! pod kościołem brzuchaci z tlenionymi, w uroczystej zadumie, błyszczą wypolerowanymi policzkami i rękami to moje miasto... poezja mostów, wełniane twarze, wypukłe czoła, przedziałek na 2 centymetry szeroki, błogie kołysanki, zasypiający w zielonych łodygach plwocin piękne są sny pośmiertne ! to miasto, oręże kulminacji, podniosłe sonaty karetek, radiowozów, ortalionowe tuby na zwłoki, zaludnione prosektoria i kawiarnie, dziwka bez majtek, piękne są jej nieletnie piersi ! sekretne podziemia, instynkt wilka, synaptyczne szczytowanie białe murowane domki, różowy wytrysk pelargonii, za szczelną zasłoną samogwałt to moje miasto, masowe orbitowanie cytrynowe języki słońca, dziecięce łopatki w osiedlowej piaskownicy, skrzydła motyla przed lądowaniem, wzruszenie czarująca panorama mojego miasta z wierzchołka iglicy, poemat toksycznego piękna, antropologia ofiar własnych historii... waniliowe plamy kurcząt, popiskujących radośnie, przed zarżnięciem w koszykach wielkanocnych
  9. za oknem państwo demokratyczne w zielonym kapeluszu tu kolorowe chorągiewki samotności w rytm oddechu powiewają za oknem ulice wybrukowane ludźmi choć każda pusta i zimna... tu nie ma człowieka choć oddech na szybie jak kożuch mleka zgęstniał
×
×
  • Dodaj nową pozycję...