Oddech Twój zapętlony w moim,
ostyga i paruje,
niczym kocioł najgorętszych pragnień.
Mało nam tego skończenia.
Mało nam komórkowego przenikania.
Skamlemy o więcej,
aż do bólu nieskrywanego
przecierającego kręte ścieżki na ciałach tak niedoskonałych,
acz odurzających.
Jestem,
ale czy będę?
Zajrzyj przez własną wnękę tkliwości.
Znajdziesz tam pozostałość po mnie –
pragnienie natrętne, by podążyć za mną.
Czekam, Kochany.