„Mrok”
Na ulicę przez okno spoglądam
Ciebie w ciemności wyglądam
Już słyszę czyjś cichy krok
Ale nie widzę osoby przez mrok
Noc Cię w ciemności ukryła
Wszystko wokół rozmyła
Barwę jedną za sobą zostawia
Czerń, co świata nie odnawia
Noc to koniec czegoś ważnego
Dnia jak człowiek naiwnego
Że powróci szybko do życia
I z ludźmi przez godziny bycia
Na ulicę przez okno spoglądam
Ciebie już nie wyglądam
Już widzę jak kroki stawiasz
I ciche „Kocham” wymawiasz
Przeszedłeś przez ciemną noc
Miałeś ogromną przy sobie moc
Nie bałeś się wcale iść
Niosąc nadziei kiść
Księżyc już powoli znika
Niebo słońce już wita
Mrok nareszcie ginie
W radosnej dnia minie
Niestety tylko na chwilę
Ukrył się zaledwie o milę
Za godzin parę wróci znów
By przynieść nam kilka snów
Choć wydaje się srogi
Na głowie ma dwa rogi
To jednak potrzebny jest
By umilić naszego życia test
Krąży teraz po ziemi
I z dniem się zaraz zamieni